Udowadnianie istnienia projektu, a udowadnianie istnienia projektanta.

Założony przez KK
strony: 1
KK napisał(a):Udowadnianie  istnienia projektu,  a udowadnianie istnienia projektanta.„Obecnie wszelkie dyskusje o głównych teoriach i eksperymentach w tejdziedzinie [samoistnego powstania zycia] albo utykają w martwym punkcie, albokończą się przyznaniem do niewiedzy” (Klaus Dose z Instytutu Biochemii Moguncja.).Double standards (znany także jako special pleading)"Ten błąd powstaje zawsze wtedy, gdy w sposób uzasadniony nie stosujemy doswego rozumowania zasad, jakich wymagamy od rozumowania innych. Ateiści iracjonaliści często popełniają ten błąd.Nie mamy dowodu na to, że życie na ziemi stworzył jakiś transcendentny kreator(Bóg), zatem życie na ziemi powstało przypadkowo (jednakże na to ostatnietakże nie mamy przecież dowodów, zatem osoba wypowiadająca tego typustwierdzenie – bardzo częste zresztą u ateistów – obala zarazem swe własnestanowisko i popełnia błąd logiczny double standard).".Argumentacja  jest  bardzo  logiczna, ale przygladajac się tej definicjibliżej zauważamy , że argumenty działają w dwie strony ( i na korzyśćzwolenników ID ,  jak i na korzyść ewolucjonistów/ateistów):Jednak  jest tutaj ukryty MOCNY haczyk rozkładajacy ateistów na łopatki,którego chyba jeszcze do tej pory nikt nie zauwazył (a jak ktoś ten bładnamierzył , to ja nic o tym nie wiem). Bład opiera się na nieprawidłowym inienaukowym wnioskowaniu ateistów. Ponieważ , kiedy stawiają zarzut: "Nie mamydowodu na to, że życie na ziemi stworzył jakiś transcendentny kreator (Bóg),zatem życie na ziemi powstało przypadkowo", to tym samym ewentualnie mogąNAJWYZEJ postulować to , że nie ma DOWODU na to , iż to Bóg stworzył życie , anie na to że nie zostało ono ZAPROJEKTOWANE !INNYMI słowy: jeżeli jakiś obiekt w naszym Wszechświecie ma WSZELKIE cechyukładu umyślnie zaprojektowanego , to nawet jeżeli NIGDY, PRZENIGDY niedowiemy się kto jest AUTOREM tego projektu to i tak nie wyklucza, I NIE MOZEwykluczyć,  fakt  ten automatycznie tego, że obiekt ten  został PRZEZ  KOGOŚ zaprojektowany.ATEIŚCI//EWOLUCJONIŚCI: Nie  potrafią  obalić  dowodów  (wynikajacych zdoświadczenia; nie zas wiary) w sposób naukowy i doświadczalny tego , że żywakomórka  została zaprojektowana :(błąd logiczny :"Fallacy of exclusion": Tenbłąd logiczny powstaje wtedy, gdy ktoś pomija jakąś ważną informację, którapodkopuje jego wnioskowanie.), więc EWIDENTNIE w tym przypadku wykręcają  sięBogiem, używając go  jako Boga do 'łatania dziur (swojej niewiedzy!)'.Ewolucjoniści zamiast podejmować wyzwania empirii koncentrują się nazjawiskach i zdarzeniach , które metodzie naukowej się nie podlegają i tutajusiłują szukac usprawiedliwienia dla swojej bezradności!Zamiast argumentować: "wniosek o umyslnym zaprojektowaniu zycia jestpozbawiony podstaw , poniewąż badania i eksperymenty wykluczyły taką potrzebę"; ateiści twierdzą: "życie nie zostało zaprojektowane ,ponieważ nie możnaudowodnić istnienia Boga. Czyli mamy tutaj klasyczny przykład odpowiedzi niezwiazanej z istoną pytania ("Ignoratio elenchi": Ten błąd logiczny ma różneformy, jednak cechą wspólną ich wszystkich jest coś, comożna określić jakozboczenie z tematu, skierowanie dyskusji lub rozumowania na niewłaściwe tory(odmiana:"red herring."). Za osobistą impotencję intelektualną ,która paraliżuje ich zdolności wdziedzinie możliwości naukowego/naturalistycznego uzasadnienia dla teoriisamoistnego powstania życia ateiści zwalają winę na ludzi , którzy wierzą iżżycie stworzył Bóg!1)NAUKA  zajmuje się badaniem tego ,co jest nauce dostępne i podleganarzedziom badawczym , jakimi ona dysponuje.2)NA PODSTAWIE tych badań  i przy zastosowaniu odpowiednich procedur i modeliteoretycznych (bez stawiania założeń nie można przeprowadzić prawidłowegodowodzenia) nauka dochodzi (w stopniu dalszym lub bliższym) do prawdy, lub poprostu przyznaje się do niewiedzy.3)ISTNIEJĄ 2 koncepcje pochodzenia życia: 1) Na drodze spontanicznej,przypadkowej, (SAMOdziejnej) syntezy. 2) Poprzez projekt i konskrukcję.4) Z dotychczas przeprowadzonych badań wynika , że najprostsza żywa komórka(maszyneria transkrypcyjno--translacyjna) ma WSZELKIE cechy układuzaprojektowanego umyślnie (jak to ujął Richard Dawkins), co zostało dodatkowopotwierdzone:-Teoretycznym testowaniem teorii alternatywnych.-Testowaniam doświadczalnym w laboratoriach całego swiata (Miller, Szostak,Orgel, Shapiro i. in..).WNIOSEK- Żywa komórka nie powstaje SAMOistnie = ZYCIE ZOSTAŁO ZAPROJEKTOWANE.DLACZEGO: ponieważ obiekty , które mają WSZELKIE CECHY UKŁADU ZAPROJEKTOWANEGOmuszą mieć swojego projektanta (a jeżeli ktoś twierdzi , że dany układ nie matakich cech, ponieważ nie ma na nim etykietki : "made in heaven",  to popełniabłąd logiczny opisany na poczatku tego tekstu. Jeżeli więc [wbrew doświadczeniu] nie zgadza się z tym oczywistym wnioskiem opotrzebie zaprojektowania żywej komórki , to ciężar dowodzenia leży po jegostronie. Po prostu musi wykazać ,że dany układ powstaje w wyniku czystonaturalnych (bez udzialu projektanta) procesów. Czyli na podstawie tego, CO  NAUKA  DOTYCHCZAS  USTALIŁA POPRZEZ  ZAKROJONY NA SZEROKĄ skalę program badawczy, bazując na PODSTAWIE tego , co już wiemy, anie tego, czego się BYC  MOŻE dowiemy w przyszłości; śmiało możemy wnioskować o projekcie życia i stoi za nami wieloletniedoświadczenie całych pokoleń badaczy!  *1) Ateistyczni aktywiści nie chcą się zgodzić na wymogi LOGICZNEGO myślenia iwnioskowania o projekcie życia. Zamiast tego nawołują do zachowania optymizmui nadziei na przyszłość, to znaczy licząc na potęgę ludzkiego rozumu ,który wprzyszłości wyjaśni to czego w dniu dzisiejszym wyjaśnić nie można. Tym samymwykraczają oni poza dostępną METODĘ  NAUKOWĄ (błąd logiczny: "Argument to thefuture .".). a) Ateiści zapewniają ponadto: "przeszłości mogły istnieć odmienne prawidłościprzyrody niż dzisiaj, które bardziej sprzyjaly spontanicznemu powstaniu życia.Dlatego to, czego mimo usilnych starań nie udaje nam się udowodnić dzisiaj,mogło mieć miejsce w odległej przeszłości [dawno, dawno temu , za górami zalasami](Błąd logiczny :  "Hypothesis contrary to fact".).-Często się też przy takiej okazji zapewnia o dużej roli zjawisk losowych(przypadkowych) ,co jest kolejnym poważnym (zwodzicielskim) błędem logicznym wobrębie tej argumentacji [*przypis: 2].*2) Aby uwiarygodnić swoje zapewnienia i obietnice ateiści uciekają się doodwoływania się do nieadekwatnych analogii,  powołują się na inne naukowezagadki z przeszłości ,które w końcu zostały wyjaśnione (np. mawia się:"człowiek zawsze marzył , żeby wznieść się w powietrze jak ptak, wielupróbowało , wielu uważało , że to niemozliwe aż w końcu się powiodło!".  Idodają:  "tak będzie niewątpliwie z biogenezą ; nauka rozwiąże kiedyś zagadkęnaturalnego (SAMODZiejnego) pochodzenia życia" ((2) Błąd logiczny: "Falseanalogy").*3) Ateiści ciągną: "Nauka  już nie raz dowiodła swojej siły i odniosła W PODOBNY sposób zwyciestwo nad ciemnotą i zabobonem!" ((3)Błąd logiczny:"Reductio ad absurdum (slippery slope).").ad:1)Argument to the future (znany też jako appeal to the hope lub untestabilityfallacy)"Błąd ten popełnia się, gdy się twierdzi, że coś w przyszłości uda sięwykazać, choć teraz jest to niemożliwe. Ateiści i racjonaliści często stosujątego typu nielogiczne argumenty.Nauka w przyszłości wyjaśni otaczający nas świat do końca, dlatego niepotrzebujemy już religii, która w zasadzie nic nam nie wyjaśnia.W przyszłości nauka udowodni, że życie powstało zupełnie przypadkiem. Niebędziemy musieli już wtedy tłumaczyć, że stworzył je Bóg.Warto zauważyć, że taki błąd logiczny często pojawiał się także w publicystycemedialnej na temat wejścia Polski do UE. Jednym z najczęściej podawanychpozornych uzasadnień dla naszego wejścia do UE było to, że kiedyś zobaczymy(lub nasze dzieci czy dopiero wnuki zobaczą), iż się nam to jednak opłaciło.Oczywiście autorzy takich stwierdzeń (w tym wielu członków naszegospołeczeństwa, którzy powtarzali ten slogan) popełniali błąd logiczny argumentto the future.".ad:a)Hypothesis contrary to fact"Błąd tego typu powstaje wtedy, gdy ktoś argumentuje na podstawie tego,  żecoś mogło się zdarzyć, choć jednocześnie nic nie wskazuje na to, że tak sięzdarzyło, lub nawet coś temu przeczy.".ad:2)"False analogy (zwany również boolean).Ten błąd powstaje wtedy, gdy argumentujemy za pomocą analogii, która jestnieadekwatna. Jest to tzw. weak analogy. Rozumowanie to jest jednak dokładnie takim samymbłędem logicznym jak choćby to rozumowanie:a) Jan jest ssakiem,b) Azor jest ssakiem,c) zatem Jan jest Azorem.".ad:3)Reductio ad absurdum (slippery slope)"Błąd ten powstaje wtedy, kiedy za pomocą uproszczenia sprowadzamy całość dojakiejś części, tworząc jej karykaturalny obraz, mający niewiele wspólnego zrzeczywistością. Błąd ten powstaje także wtedy, gdy uznajemy, że coś jest złetylko dlatego, że czasem akcydentalnie wiąże się na pozór z czymś, co z koleina pewno uznajemy za błędne (jednak wcale to z tego nie wynika).1)Jeśli dziś uwierzymy w Biblię, to czy jutro mamy wierzyć w to, że ziemiajest płaska?2)Jeśli dziś uwierzymy w Biblię, to czy mamy też uwierzyć, że Bóg stworzyłświat w 6 dni?3)Jeśli dziś w szkołach wprowadzimy kreacjonizm, to jutro będziemy musielizacząć w nich uczyć o płaskiej ziemi. ".ad:1)Biblia tego nie naucza.ad:2)Biblia tego nie naucza.ad:3)Kreacjonizm (biblijny) tego nie naucza.[*przypis: 2]:"Jeżeli personifikuje się ‘przypadek’, mówiąc o nim jak o sile sprawczej, (…)to w sposób nieusprawiedliwiony zamienia się pogląd naukowy w koncepcję napoły religijną, mitologiczną” — zauważył biofizyk Donald M.MacKay. RobertC.Sproul: „Ponieważ nieznaną przyczynę już od dawna nazywa się ‘przypadkiem’,ludzie zaczynają zapominać, że właśnie taki sens nadano temu słowu. (…) Dlawielu osób założenie: ‘przypadek to nieznana przyczyna’, zamieniło się wprzeświadczenie, że ‘przypadek jest przyczyną’” ( błąd ten wchodzi w zakresbłędu logicznego: "Hypothesis contrary to fact" :Błąd tego typu powstajewtedy, gdy ktoś argumentuje na podstawie tego, że coś mogło się zdarzyć, choćjednocześnie nic nie wskazuje na to, że tak się zdarzyło, lub nawet coś temuprzeczy).).PODSUMOWANIE  I SZERSZE  UZASADNIENIE:"Nagromadzenie danych to nie jest jeszcze nauka." — Galileo Galilei (Galileusz)Innym błędem (a właściwie błędami) logicznym (i zwodzicielskim "argumentem".)ateistów/ewolucjonistów jest usiłowanie uzasadniena tezy o prawdziwościzałożenia SAMoistnego powstania żywej komórki na podstawie małej ilościobserwacji i eksperymentów: : "Non-support": Błąd ten powstaje zawsze wtedy,gdy ktoś wyciąga jakiś wniosek na podstawie zbyt małej ilości przesłanek lubna podstawie przesłanek, które są dobrane tendencyjnie. (w powiązaniu:"Secundum quid":Błąd ten powstaje zawsze wtedy, gdy ktoś uogólnia coś napodstawie jednostkowych przypadków).Oto przykłady: Na dowód, że w przeszłości życie mogło powstać samorzutnie,często przytaczany był [ jest] eksperyment, który Stanley Miller przeprowadziłw roku 1953.  Eksperymenty Millera miały wspierać hipoteże rosyjskiego chemikaOparina. Wielu znanych biologów (ewolucjonistów) oponowało wobec hipotezyOparina, rzekomo popartej eksperymentem Millera, argumentując, że jest onabłędna: np. profesor biologii Lynn Margulis : „[Najmniejsza bakteria] o wielebardziej przypomina ludzi niż mieszaninę związków chemicznych, otrzymaną przezStanleya Millera, gdyż ma już owe właściwości [biochemicznego] systemu. Toteżmniejsza odległość dzielibakterię od człowieka niż ową mieszaninę aminokwasów od bakterii”.Tego typu szczere wypowiedzi fachowców, które uzmysławiały ludziom przepaśćdzielącą najprostszy znany organizm komórkowy z tym ,co Miller  uzyskał wswoim eksperymencie nie podziałały na ewolucjonistów/ateistów i wbrew logiceoraz empirii utrzymywali oni przez całe dziesieciolecia, w głowach prostegoludu, rzekomą prawdziwość jawnie falszywej i sfalsyfikowanej hipotezy Oparina,oraz prezentowali w fałszywym świetle wymowę eksperymentow Millera.Hipoteże Oparina/Millera odrzucono dopiero wówczas, kiedy uczni odkrylirybozymy, to znaczy cząsteczki złożone z RNA , które mają zdolnościkatalityczne (enzymatyczne). Wybuchł entuzjazm i głośno zaczęto pisać owątpliwościach , które podnosili  już od dawna uczciwi uczeni (w tymkreacjoniści), to znaczy dotyczące dylematu: "kura czy jajo" (co powstałonajpierw : RNA, DNA, czy bialka?). Wcześniej ateiści wpominali o tym problemie , ale w taki sposób , że każdyniezoriętowany bagatelizował ten istotny problem, a dzieci z lekcji biologiiwprost pod strzechy zanosiły nowinę , że nauka wie jak powstało życie.  Żeamerynański naukowiec S. Miller swoimi doświadczeniami potwierdził teorierosyjskiego chemika Oparina.Kiedy odryto rybozymy (RNA-enzymy o pewnych zdolnościach do kakalizowaniareakcji chemicznych. Zdolnościach bardzo wyolbrzymianych.) zaczęto nagle zentuzjazmem głosić , że  "OGROMNA PPRZESZKODA" na drodze spontanicznej syntezyżycia (dylemat: "kura czy jajo") została w końcu pokonana i w efekcie nawyjasnienie poczatków życia zaproponowano hipotezę ,którą 'ochrzczono' : "zeSwiata RNA"-co skutkowało tym , że hipoteza Oparina wyladowala na smietniku nauki. Jak hipoteza Oparina ,tak i hipoteza: ze "Swiata RNA" była latami utrzymywanaw umysłach 'prostego ludu', aż NAGLE pojawiła się nowa koncepcja i NAGLE'prosty lud' dowiedział się o wszelkich mankamentach związanych z hipotezą"Swiata RNA", która do tego czasu wszystko elegancko "wyjasniała"! ("Nagłepojawienie się dużych samokopiujących się cząsteczek, takich jak RNA, jestniemal niemożliwe. Życie powstało raczej jako sieć wzajemnie oddziałującychmałych cząsteczek, sterowana przepływem energii ROBERT SHAPIRO[ “Świat nauki”,lipiec 2007, nr 7 ])".Zanim hipoteza "Swiata RNA" okazała się nieprawdą (co stało się z dnia nadzień, jak i w przypadku hipotezy Oparina/Millera) rózni uczni sygnalizowalipoważne trudności z nią związane, ale ateistyczny świat naukowy był na tesygnały głuchy. NP.:  Biochemik, Gerald Joyce, uznał, że RNA nie nadaje się doroli pierwszych składników życia (....)Joyce wierzy, że świat RNA poprzedzałświat DNA, ale uważa, że przed RNA musiały istnieć pewnego rodzaju żywekomórki. ". Takie wątpliwości były jednak nie godne poważnego rozważenia przez ateistów ,ponieważ rodziły poważne konsekwencje dla samej hipotezy , która zasłyneła zominięcia dylematu w rodzaju:  "kura czy jajo" odnośnie wczesniej uznawanejhipotezy Oparina. Takie hipotezy zakładały, iż prekursorem życia opartego osamo RNA,  hipotetycznEGO 'ryboorganizmu' musiałaby być jakaś forma(prymitywnego) komórkowego replikatora,  to znaczy zycia jeszcze bardziejuproszczonego niż postulowany 'ryboorganizm'.A więc znowu zabrnięto w ślepą uliczkę, ponieważ  z rozważań teoretycznych idoświadczeń winikało (i w dalszym ciągu wynika.) to, co było wiadome już odczasów Pastera, to znaczy ,że życie może pochodzić od już istniejacego zycia!Innymi słowy jak bumerang powrócił dylemat w rodzju :"kura czy jajo". Niespodziewanie na  ratunek (tymczasowy) przyszedł Robert Shapiro, emerytowanyweteran w dziedzienie badań nad pochodzeniem życia. Zaproponował on (wziętą zsufitu , ponieważ nie potwierdzoną ani przez dobry model teoretyczny czy wjakikolwiek sposób doświadczenie) koncepcję: "Najpierw metabolizm".Sam Shapiro w swoim (krótkim i prostym) artykule (“Świat nauki”, lipiec 2007,nr 7 ) uczciwie przedstawił braki swojej hipotezy i nakreślił ją raczej jakociekawostkę , luzną koncepcję. Np. pisał , że nawet jak takie metabolicznecykle protokomórkowe mogły kiedykolwiek zaistnieć ,to trudno sobie wyobrazić,jak mogła zaistnieć możliwość 'przeskoku' od takiego "samo-metabolizującegoprotobionta" do komórki złozonej z RNA.Ale ateistyczna elita ewolucjonistów nie była tak sceptyczna jak sam odkrywca.I 'nakreslone na kolanie' luzne rozważania Roberta Shapiro stały się nagle'prawdą naukową' i nagle pojawiły się publiczne doniesienia; jak to nowawspaniała koncepcja weterana nauki o abiogenezie: Roberta Shapiro rozwiązujewielki dylemat związany z koncepcją 'Swiata RNA'.  "Nareszcie znamy prostszyprekursor życia, od którego mógł wyewoluować ryboorganizm"! Przy okazji-jakgdyby nigdy nic-oznajmiono 'prostemu ludowi' o poważnych wątpliwościach ,które dotyczyły już od jakiegoś czasu koncepcji "Swiata RNA". Wczesniej o tychfaktach wiedziała tylko elitarna grupa strażników 'jedynego i słusznegoświatopogladu'. Wiedzieli tez o tym inni uczeni, ale woleli siedzieć cicho.Jeżeli natomiast ktoś się wychylił, to w zalezności od statusu naukowego byłalbo ignorowany , alebo po prostu obrzucany błotem.Za jakiś cza Jack Szostak i inni przeprowadzili ciekawe eksperymenty. Choćpodobne eksperymenty  były już przeprowadzane, to jednak te były w pewiensposób wyjątkowe. Szostak i ekipa uzyskali pewien rodzaj tłuszczu , ktory wpewnych warunkach tworzy pęcherzyki tłuszczowe (podobne do tych , którepływają w rosole), ktore ponadto potrafią się łączyć w wieksze (zlewać) i poprzepuszczeniu przez pewien rodzaj filtra (lub kiedy 'urosną' do pewnejgranicy) spowrotem dzielić na mniejsze pecherzyki.Entuzjazm wybuchł kiedy się okazało , ze większe czasteczki,  jak małefragmenty RNA,  mogą przez błony tych pecherzyków przenikać do ich wnętrza.Uczeni stwierdzili , że mają do czynienia z prymitywną replikacją (tychpecherzyków) oraz doszli do wniosku , że koncepcja 'Swiata RNA' wcale nie jesttaka głupia i że (po odpowiedniej modyfikacji) należy ją ułaskawić, zwłaszcza, że koncepcja "Najpierw metabolizm"- ze względu na liczne mankamenty z niązwiązane-nie jest koncepcją prawdziwie wiarogodną (oczywiście te wnioski, ktore podano do wiadomości 'prostego ludu', pojawiły się na ustach ateistównagle, ni z gruszki ni z pietruszki.).Jak wspomnianiałem owe pecherzyki, które się łaczyły i dzieliły, mogły'zagarniać' pływajace w ich okolicach monomery i małe polimery, jak czasteczkiRNA (i inne 'śmieci'). Kiedy już  'nazbierały' tych róznych fragmentów i kiedynastepnie kilka mniejszych pecherzyków łaczyło się w jeden wiekszy ,towszystkie zawarte ( 'złowione') w nie cząsteczki RNA gromadziły się w tymjednym większym pęcherzyku. Natomiast , kiedy ten pęcherzyk rozpadał się nawiększą ilość mniejszych pęcherzyków, to część tych "zanieczyszczeń" byłailosciowo rozdzielana do tych 'potomnych' pecherzyków. Jak to wszystko, efektywłasnych doświadczeń skonemtował Jack Szostak? Zobaczmy:  "Wyniki tych pracnie zostały na razie opublikowane - ale w czasie swojego wystąpienia naInternational Conference on the Origin of Life we Florencji Szostak opisał,jak jego zespołowi udało się sprawić, by //*protokomórki zawierająceinformacje genetyczną zaczęły się replikować*\\. *Owo powielanie nie jest narazie w pełni autonomiczne, nie mamy więc do czynienia z prawdziwym "sztucznymżyciem"* - ale na pewno przybliża nas to do momentu, w którym uda sięprzekształcić substancje chemiczne w organizm biologiczny."Przyjrzyjmy się teraz logice na której Szostak zbudował swoje komentarze:"//*Protokomórki zawierające informacje genetyczną zaczęły się replikować*\\"To powyższe sformułowanie Szostaka , to klasyczny przyklad jak przez używanienieodpowiedniego języka można przypisać doświadczeniu wymowę , której ono niema i nigdy nie miało: "protokomórki zawierające informację genetyczną"-jak tepęcherzyki okreslił Szostak- kojarzą się laikowi z prostszymi , żywymikomórkami , które mogły powstać SAMoistnie i dać początek życiu obecnemu! Szostak "zapomniał" tylko dodać , że ta "informacja genetyczna" jestinformacją genetyczną tylko dlatego , że takie same cząsteczki są nosnikamiinformacji genetycznej w PRAWDZIWYCH  ZYWYCH  ORANIZMACH!  Natomiast w tym cowymodził Jack Szostak są to zwykłe bezużyteczne  genetyczne śmiecie/pozostałości , które przypadkowo zanieczyściły tłuszczowe pecherzyki!A ta rzekoma "replikacja", która polega na rozpadzie wiekszej kropelkitłuszczu na kilka mniejszych ma miejsce czasami  w naszych talerzach z rosołemi z prawdziwą replikacją DNA, czy raczej prawdziwymi procesami podwojeniabłony komórkowej u prawdziwych zywych komórek nie ma nic wspólnego, ma tyle dowspólnego co kamień z ropuchą. No ale takie uczone i wielkolotne określenia ,jak "autokatalityczne błony" rzeczywiście mogą robić nieprzejednane wrażenie,zwłaszcza na ludziach , którzy nie maja pojecia o złożoności i precyzji procesów,  które zachodzą w prawdziwych organizmach żywych.  Szostak wprawdziedodał:"*Owo powielanie nie jest na razie w pełni autonomiczne, nie mamy więc doczynienia z prawdziwym "sztucznym życiem"*""Nie mamy do czynienia z prawdziwym sztucznym zyciem",  jest to wypowiedzktóra ma uczciwie  pokazywać prawdziwy status tych doświadczeń, ale wpołaczeniu z poprzednim zdaniem jest ona bardzo zwodnicza. Laik odniesiewrażenie , że nie chodzi o "prawdziwe sztuczne życie", takie jak wspólczesnebakterie , ale jednak mamy do czynienia z jakąś FORMĄ  ŻYCIA  nie takim ,jakie znamy dzisiaj,  ale jednak z życiem!Pózniej wypowiedz Jacka Szostaka wystarczyło okrasić komentarzem: "ze względuna brak dobrej definicji życia nie możemy stwierdzić czy to , co uzyskałSzostak jest nieżywe". Fakt pozostaje jednak faktem , że to co naprawdę żyje(np. bakterie) i czego istnienie usiłuje się uzasadnić na kanwie hipotezSAMOdziejstwa, przy przeprowadzaniu odpowiednich eksperymentów,  eksperymentySzostaka nie uzasadniają. Bez względu na to jak byśmy nie nazwali 'pęcherzyków Szostaka' zagadka SAMOdziejnego pochodzenia życia dalej pozostajezagadką! Swój zuchwały wywód Jack Szostak kończy słowami: "Ale na pewno przybliża nasto do momentu, w którym uda się przekształcić substancje chemiczne w organizmbiologiczny". Po niedługim jednak czasie,  jak to juz kilka razy miało miejsce, nastapiłowydarzenie bardziej "doniosłe" niż eksperyment Jacka Szostaka-  i emocje niecoopadły. I nagle zaczęło się mówić , jakby do tego oczywistego wniosku niemożna było dojść od razu i o tym oznajmić, że to co uzyskał Jack Szostak wswoich eksperymentach   nie wyjaśnia wielu aspektów związanych z abiogenezą(oczywiście niezorientowany wyciagnie z tej wypowiedzi wniosek , że choć "niewyjasnia wielu aspektów abiogenezy", to jednak wyjasnia jakiekolwiek , a możei większość. Co jest oczywiście wierutnym kłamstwem i nonsensem!).Zaczęto głosić że "materiał" genetyczny zawarty z "protokomórkach" jakieuzyskał Szostak nie replikuje się tak , jak w prawdziwych komórkach. Że błonynie są syntetyzowane przez złozone kompleksy enzywmatyczne,  jak w prawdziwychkomórkach,  które same z resztą są kodowane przez DNA (materiał genetycznyprawdziwych komórek), a tylko substraty (a właściwie gotowe błony) sądostarczane z zewnątrz. I że taki układ nie stanowi zbyt dobrego punktuwyjscia odnośnie rozważań o początkach zycia.A co, z dnia na dzień, skłoniło naszych ateistów do tak szczerych wyznań? Otóżinna grupa naukowców na bazie starych doświadczeń, przy wykorzystaniuwłasciwości łańcuchów RNA do spontanicznego , komlementarnego,  łączenia się irozdzielania (podczas naprzemiennego ogrzewania i oziębiania otoczenia , wktórym się te łańcuchy umieści [denaturacja i renaturacja RNA. Właściwości (wprzypadku 'pokrewnej' czasteczki DNA) wykorzystywane w technice PCR])zaprojektowała i przeprowadziła bardzo interesujący eksperyment.Na czym  polegała rewelacyjność nowego doświadczenia? Otóż udało sięskonstrułować rybozym złożony z dwóch podjednostek,  który "przyciągał [nazasadzie komplementarnego łaczenia się zasad.]" dwie takie same podjednostki ,które po połączeniu się z nim; łączyły się w kolejny rybozym złożony w dwóchpodjednostek, a zarazem katalizowały łaczenie się tego 1 rybozymu. W tymprocesie wykorzystano dwie zdolności RNA już wczesniej poznane: 1) zdolnoścido komlementarnego i spontanicznego łączenia się 2 łańcuchów RNA bez udziałuenzymu. 2) do katalizowania; łaczenia się w większe cząsteczki RNA cząteczekmniejszych (to znaczy do ligacji)."Dokładnie rzecz biorąc, replikujący się system składał się z dwóch enzymów –a każdy z nich z dwóch podjednostek. Enzymy działały na siebie jakkatalizatory, skłaniające się wzajemnie do syntetyzowania swoich replik.Proces ten zachodził cyklicznie – pierwszy enzym wiązał dwie podjednostkitworzące drugi enzym i łączył je ze sobą, by stworzyć nową kopię drugiegoenzymu, podczas gdy drugi enzym robił to samo z podjednostkami pierwszegoenzymu. Taka współbieżna replikacja potrzebuje tylko niewielkiej ilości obuenzymów i stałego dopływu podjednostek, by działać bez końca.".To zaplanowane inteligentnie doświadczenie przeprowadzano w urzadzeniu, którenazywa się "termocyklerem" [lub amplifikatorem]. Kiedy temperaturę podnoszonorybozymy się rozdzielały ("topniały"), kiedy temperaturę obniżano, to dwapowstałe w pierwszym cyklu rybozymy przyłaczały kolejne podjednostki i wefekcie kolejnego cyklu powstawały już 4 takie rybozymy (pózniej 8, 16, 32itd.). Należało jednak nieustatnie dodawać do tego układu złożone izaprojektowane podjednostki (to znaczy gotowe łańcuchy RNA.).Eksperyment rzeczywiście bardzo, bardzo ciekawy, ale czy dla dowodzeniaSAMoistnej możliwości powsatnia zycia użyteczny?Biorąc pod uwagę przechwałki autorów doświadczenia przeciętny laik, zastaszonytyranią autorytetu ateistycznej nauki, prawdopodobnie dałby się przkonać. Alenie ktoś , kto choćby pobieżnie rozumie procesy biochemiczne zachodzącepodczas prawdziwej replikacji , która ma miejsce w prawdziwych zywych organizmach!Jeden z autorów eksperymentu powiedział: "System taki jest w stanie przenosići zachowywać molekularnie zakodowaną informację i zmieniać ją w procesie,który jest ucieleśnieniem darwinowskiej ewolucji. Jak powiedziała Lincoln: „Toco mamy nie jest żywe, ale ma niektóre własności podobne życiu”. To ciężkapigułka do przełknięcia dla kreacjonistów – czy trzeba lepszego dowodu na to,że mechanizmy ewolucyjne są w stanie tworzyć nowe jakości?".A na jakiej podstawie p. Lincoln wysnuł tak dalece idący wnioski? Wnioski,które są oparte na doświadczeniu , które pokazuje typ ewolucji , który zpowstawaniem życia nie ma i mieć nie może nic wspólnego i to bez wzgledu na to, jakich "nowych jakości" by nie naprodukował?Przyjrzyjmy się tym doswiadczeniom na których Lincoln oparł swoje przechwałki(i przy okazji nieomieszkał 'pokasać' kreacjonistów) : " [Badacze] Zaczęlitworzyć kolejne pary enzymów o podobnych własności. Po zmieszaniu 12współbieżnie replikujących się enzymów i odpowiedniego zapasu ich podjednostekw jednym naczyniu, pozwolili im uczestniczyć w darwinowskich wręcz zmaganiacho przetrwanie. Zazwyczaj enzymy replikowały się poprawnie, jednak bywałysytuacje, w których jeden z enzymów „mylił się” i wykorzystywał podjednostkę zinnych replikujących się enzymów. Co najbardziej fascynujące, większość w tensposób rekombinowanych enzymów również była zdolna do samodzielnej replikacji– aż wreszcie najlepsze replikatory zdominowały mieszaninę.".Trochę wyżej wspomniałem , że ten typ replikacji nie przypomina w żaden sposóbreplikacji , jaka się odbywa w prawdziwych komórkach żywych. W tychprawdziwych komórkach (od bakterii do człowieka) replikację przeprowadza (awłaściwie przeprowadzają , bo tych enzymów jest kilka typów) złożony enzymbiałkowy,  który nazwano polimerazą DNA. Choć cały proces jest niezmierniezłożony, to ja opiszę go tutaj pokrótce: "[za Wiki.] U bakterii replikacjazaczyna się w ustalonym miejscu i postępuje bardzo szybko, z prędkością rzędu1000 nukleotydów na sekundę. Polimeraza DNA działa jedynie w kierunku od końca3' do końca 5' (czyli syntetyzuje nową nić w kierunku od 5' do 3'). Z tegopowodu jedna z nici jest syntezowana w sposób ciągły, druga (ta, którąchcielibyśmy zsyntezować w przeciwną stronę) fragmentami (tzw. fragmenty Okazaki).Kopiowanie podwójnej helisy DNA jest procesem złożonym. Proces dzieli się nafazy inicjalizacji, elongacji (wydłużania) i terminacji. W kolistychcząsteczkach DNA replikacja rozpoczyna się w miejscu inicjacji, o długości ok.200-300 par nukleotydów. Aby replikacja przebiegła prawidłowo, podczasrozdzielenia obu nici nie może dojść do zaburzenia ich struktury podstawowej(I-rzędowej). Muszą także zostać spełnione następujące warunki:matryca DNA musi zostać dokładnie odczytana [przez odpowiedni enzym:"Polimerazy: enzymy mające zdolność syntezy nici komplementarnej na matrycypojedynczej nici kwasu nukleinowego. Polimerazy występują u wszystkichorganizmów żywych".].dostępna musi być odpowiednia ilość wolnych nukleotydów,podczas procesu musi zostać zachowana komplementarność nici.U bakterii zakończenie replikacji następuje niemal automatycznie (poskopiowaniu całego kolistego DNA, który jest pojedynczym replikonem). Doterminacji dochodzi, gdy widełki replikacyjne replikonu natkną się naspecjalną sekwencję terminacyjną. "A więc: 1) potrzebny jest odpowiedni enzym ,ktory posiadałby właściwościbiochemiczne umożliwiające mu łaczenie pojedynczych nukleotydów do gotowej jużmatrycy DNA (czy RNA). 2) Odpowiednia ilość substratu (nukleotydów), to znaczyodpowiednie ich stężenie w środowisku , gdzie ma odbywać się replikacja. Czy obraz procesu jaki się wyjawia z tego opisu jest pod jakimś wzgledempodobny do 'replikacji' , jaką opisałem na podstawie tego eksperymentu? Weksperymencie replikatory rybozymowe składały sie już od samego początku zdwóch długich (zaprojektowanych) łańcuchów RNA (podjednostek) i łączyły się nazasadzie specyficznego powinowadztwa/komplementarności zasad. W prawdziwychżywych organizmach to 'powinowadztwo' umożliwia zachowanie stabilności łańchówpolirybonukleotydowych (RNA) , jak i deoksyrybonukleotydowych (DNA), alereplikacja odbywa się zupełniem na innych zasadach ,które opisałem wyżej. Dotego typu replikacji potrzebny jest enzym , który "wyłapuje" pojedynczenukleotydy z otoczenia, selekcjonuje je (są 4  rodzaje zasad: A,C,G,T [w RNAzamiast T jest U) i dopiero wówczas na zasadzie komplementarności dobudowujedo łancucha matrycowego łańcuch potomny (A-T, G-C).Jak  wiec widzimy: ani sam dyskutowany proces (oparty na ryzobymowej'replikacji' i ligacji)  nie jest takiego rodzaju,  żeby mógł stanowić punktwyjściowy dla ewolucji wiodącej  do typu replikacji występujacej uwspólczesnych organizmów żywych. Konsekwecje naja tutaj charakter domina. Więc'ewolucja' , którą eksperymentatorzy przeprowadzili w laboratorium, z udziałemtych rybozymów,  nie może wieść do typu replikacji opartej na białkowymenzymie i  DNA (a nawet rzekomo wczśniejszej opartej na RNA) obecnej uwspółczesnych organizmów żywych.Choć proces replikacji w żywych komórkach wymaga niezwykle złożonego kompleksuenzymatycznego (o którym sam każdy może sobie poczytać), to replikacjapojedynczego łańcucha DNA może odbywać się przy udziale samej tylko polimerazyDNA, oraz przy odpowiednim stężeniu tego enzymu i nukleotydów (które należydodać do tego układu). Takie procesy przeprowadza sie in vitro (pozaorganizmem komórki-w sztucznie stworzonych warunkach.). Chodzi o tak zwanątechnikę PCR ("Łańcuchowa Reakcja Polimerazy"). Sam proces przypomina niecoeksperyment , który obecnie rozważam ('replikację' rybozymowa'): [za Wiki.]"Elongacja [POWIELANIE DNA-replikacja] – Na tym etapie zachodzi właściwasynteza DNA i tym samym amplifikacja pożądanego genu. Podwyższenie temperaturydo około 72 °C powoduje utworzenie się na matrycy, z przyłączonymi do niejstarterami, kompleksu z polimerazą DNA, wskutek czego rozpoczyna się syntezanici komplementarnej do matrycy. Reakcja ta trwa zwykle 30 sekund.Następnie cykl powtarza się i w kolejnym etapie annealingu i elongacji jakomatryca mogą służyć wszystkie zsyntetyzowane dotychczas cząsteczki genu. W tensposób reakcja, dopóki substraty i enzym są w wystarczającej ilości, zachodzicoraz szybciej, powodując coraz większy przyrost kopii genu na etapie elongacji.Gdyby wydajność metody była stuprocentowa, po n cyklach reakcji z jednejcząsteczki można by uzyskać 2n cząsteczek. W praktyce wydajność procesu jestmniejsza, co nie zmienia faktu, że metoda PCR pozwala na geometrycznezwielokrotnienie pożądanego łańcucha DNA. Konwencjonalna technika PCR pozwalana namnażanie łańcuchów DNA o maksymalnej długości ok. 10 kpz.".Bardzo ciekawy i pożyteczny eksperyment i pod pewnymi wzgledami podobny dorozważanego eksperymentu z 'ryboreplikatorami', które omawiam. 1) Matrycowanić DNA. 2) w odpowiedniej temperaturze polimeraza się do niej przyłącza iprzy wykorzystaniu wolnych nukleotydów; selekcjonuje je i dobudowujeodpowiednie  pojedynczo do łańcucha matrycowego (tworząc na niej łańcuchkomplementarny.). 3) po podwyższeniu temperatury zreplikowane łańcuchy sięrozdzielają, po czy ponownie do nich przyłaczają sie polimerazy i dobudowujądo nich nowe komplementarne łańcuchy. I tak długo można to prowadzić, poprzezodpowiednią manipulację srodowiskiem , aż nie wyczerpią się substraty, czylinukleotydy.Technika PCR jest najbardziej uproszczonym typem replikacji,  identycznymjednak jak te w organizmach żywych, w dodatku przeprowadzanym pozaśrodowiskiem komórkowym. Opisałem go dla jeszcze wiekszęgo zobrazowania róznicpomiędzy eksperymentem z 'rybozymami replikatorami' oraz prawdziwą replikacjąDNA,  jakie mają miejsce w analogicznych/sztucznych warunkach.Są to procesy tak odmienne i opierające się na tak róznych zasadach , że niema żadnej możliwości aby jeden mógł się wywodzić od drugiego. Nikt nigdzie niepokazał jak złożone z dużych łancuchów rybozymy , które do własnego powielaniapotrzebują takich samych komplementarnych łańcuchów mogły przeewoluować wenzym białkowy (lub nawet 'rybozymowy', choć to amożebne, żeby takirybozym-polimeraza mógł robić replikację na wzrór bardzo skutecznej polimerazyDNA, czy polimerazy RNA), który robi replikację na pojedynczym lańcuchu DNA(czy RNA), przy wykorzystaniu pojedynczych nukleotydów. INNYMI słowy: teeksperymenty w żaden sposób nie potwierdzają tezy , że życie i specyficzny dlaniego typ replikacji mogły się rozwinąć w sposób SAMOistny. To cozaobserwowano podczas tych badań nie stanowi nawet karykatury(zakladanej)ewolucji życia!Postulowane przez ateistów i mylące "podobieństwa" nie tkwią w samychprocesach dwóch rodzajów replikacji, które tutaj rozważalem , ale wIDENTYCZNEJ nazwie, jaka nadano tym odrębnym procesom ("replikacja","replikatory", "coraz skuteczniejsze replikatory RNA"). Czyli znowu mamy doczynienia z nadużyciem: 1) polegającym na przypisaniu doswiadczeniu innejwymowy niż ono w rzeczywistości posiada. 2) wprowadzeniu w błąd poprzezużywanie identycznego słownictwa na okreslenie dwóch róznych, niepowiązanychprocesów. Czyli jak w przypadkach poprzednich np.:  Jacka Szostaka i jegoeksperymentów historia sie powtarza: "stary dobry numer z rękawicą".A jak podsumowują efekty swoich badań sami badacze?: "Początki (sztucznego) życia?" " 1) Według badaczy ich odkrycie pokazuje, jakmogły wyglądać mechanizmy, które zapoczątkowały życie. 2) Oczywiście niesposób ustalić, jak faktycznie to wyglądało w złożonym chemicznie środowiskupraoceanu – dlatego biolodzy poszukują odpowiedzi na powiązane z tym pytanie:jak stworzyć sztuczne życie w laboratorium? „Nie chcemy przewijać do tyłutaśmy, lecz to co odkryliśmy, może powiedzieć nam jak rozpocząć prace nademergencją życia w warunkach laboratoryjnych” – stwierdziła Tracey.".Bardzo nieprecyzyjna wypowiedz. Laik może wyciagnąć z niej kilka wniosków nakilka sposobów. Np.: 1) "Według badaczy ich odkrycie pokazuje, jak mogływyglądać mechanizmy, które zapoczątkowały życie. "-wypowiedz ta sugeruje , żetak mogły wygladać poczatki życia. Innymi słowy:  "jestesmy bardzo blisko ododkrycia planu , procesu , którego poszukiwały całe pokolenia fachowców" 2)"Oczywiście nie sposób ustalić, jak faktycznie to wyglądało w złożonymchemicznie środowisku praoceanu ". Co ma sugerować , że róznice międzyeksperymentem w laboratorium , który przeprowadzili badacze, a prawdziwymprocesie abiogenezy , jaki zaszedł rzekomo miliady lat temu w praocenie tkwiątylko w szczegółach. NIC bardziej wprowadzajacego w świadomy bład!Bardzo to wszystko przebiegłe: wypowiedz miała oznajmiać: te eksperymenty dająnam tylko pewien ogólny pogląd na prawdziwe procesy związane z biogenezą,oczywiście nie sposób ustalić jak FAKTYCZNIE to wyglądało miliardy lat temu.Tak zrozumiała wypowiedz pokazuje przybliżony status eksperymentu (choc i takwyolbrzymiony) , jednak oryginalna forma tej wypowiedzi jest tak dwuznaczna imyląca, że laik może bardzo łatwo popaść w błąd niewłaściwego zrozumienia.Czyli znowu "stary numer z rękawicą".Na koniec wywiadu po wszelkich krętactwach , z atakiem ad personam w stosunkudo kreacjonistów kreacjonistów włacznie,  jeden z badaczy zdobywa się wreszciena chwile szczerości i tym samym potwierdza wnioski , które ja powyżej szerokozilustrowałem. Oczywiście i na koniec nie odpuszczając sobie "odrobiny"manipulacji:  1)"Czym jest życie zatem i kiedy badacze uznają, że mają do czynienia z żywąstrukturą? Profesor Joyce stwierdził, że za żywy będzie mógł uznać dopierotaki system, który będzie posiadał możliwość samodzielnego wyewoluowanianowych funkcji. „Pukamy do tych drzwi – ale jeszcze tego nie osiągnęliśmy” –podsumował biolog. Wyjaśnił, że podjednostki użyte do samonapędzającej sięreplikacji wspomnianych enzymów RNA są złożonymi obiektami, składającymi się zwielu nukleotydów. ."ad:1) Innymi słowy ryzobymowe replikatory, które utworzyli ci uczeni (mimowczesniejszym zakamuflowanym deklaracjom) nie mają możliwości ewoluowania kubardziej złożonym systemom żywym , całkowicie autonomicznym , to znaczy kutakiemu rodzajowi zycia, jakie występuje na ziemi już od setek milionów lat."//*2) Tak złożonych obiektów nie można było spotkać w praoceanie. 3) Mimo tobadania pokazują, że bazujące na RNA życie jest w zasadzie możliwe, cowyjątkowo uprawdopodabnia hipotezę Świata RNA. Praca badaczy zostanie wkrótceopublikowana w artykule pt. Self-sustained Replication of an RNA Enzyme wpiśmie Science."*\\."ad:2) Z tym wnioskiem się zgodzę.ad:3) Z tym wnioskiem się nie zgodzę, ponieważ stoi on w sprzecznosci zpunktem nr.: 1. A podsumowanie polegające na stwierdzeniu , że oweeksperymenty "uprawdapadabniają koncepcję 'Swiata RNA'"  jest klasycznymprzypadkiem nielogicznego argumentu: "Non-support": Błąd ten powstaje zawszewtedy, gdy ktoś wyciąga jakiś wniosek na podstawie zbyt małej ilościprzesłanek lub na podstawie przesłanek, które są dobrane tendencyjnie.Oczywiście opisane w tym opracowaniu problemy, jakie ateiści mają z czystonaturalistyczym, przypadkowym wyjaśnieniem genezy życia, to tylko wierzchołekgóry ,która się pietrzy nad tymi wszystkimi zagadnieniami [*dodt. 2].Zadajmy sobie pytanie: czy po odarciu tych wszystkich efektów opisanychpowyżej doświadczeń z zafałszowań i nadużyć nie dają nam one jakiejś korzyści?Dają i to wielkie korzyści, korzyści cenne dla każdego człowieka , którymiłuje prawdę naukową i uczciwość: J.D.Bernal w książce "The Origin of Life"bardzo trafnie podsumował korzyści jakie mozemy odnieść w efekcie tychwszystkich doświadczeń i niejako zarazem odpowiednio podsumował mojerozważania: " Gdyby do tego zagadnienia (samoistnego powstania życia) ściślezastosować reguły metody naukowej, w kilku miejscach tej historii można byłobyw gruncie rzeczy wykazać, jak życie powstać nie mogło — nieprawdopodobieństwobyło zbyt wielkie, szansę pojawienia się życia zbyt nikłe. To niestety prawda,ale przecież życie na Ziemi istnieje w całym swym bogactwie form i przejawówaktywności, toteż trzeba nagiąć argumentację, by poprzeć jego istnienie (ateraz bardziej przejrzyście to ujmując : "Z naukowego punktu widzenia poprawnajest teza, że życie nie mogło się pojawić samo z siebie. Ale samoistnepowstanie życia jest jedyną możliwością, którą bierzemy pod uwagę. Musimy więctak nagiąć argumentację, by poprzeć tę hipotezę”.). Awięc ludzka naturalna intuicja, intuicja w której stłumienie ateistyczniewolucjoniści tak skutecznie od lat się angażują, wiedzie nas w dobrymkierunku, to znaczy, kiedy dochodzimy do logicznego wniosku , że każdy projektwymaga projektanta. I nie chodzi tutaj tylko o twory nieożywione ,takie jak np.: maszynki do mięsa,  miksery, czy komputery. Ale też o owiele bardziejzłożone i przemyślne wytwory ożywione: „Kto nie uważa za konieczne szukaćwyjaśnienia jedynie wśród nierozumnych czynników sprawczych, łatwo dojdzie downiosku, że wiele systemów biochemicznych zostało zaprojektowanych —zaprojektowanych nie przez prawa natury, nie przez przypadek i konieczność,lecz zaplanowanych. (…) Życie na ziemi na swym najbardziej podstawowympoziomie, wszystkie jego najważniejsze elementy, to wynik rozumnejdziałalności”-Michael J.Behe .Czym wogóle jest teoria naukowa? Czy używanie wobec postulowanych koncepcjipochodzenia zycia terminu "teorie naukowe" nie jest poważnym nadużyciem? Jest:jest dla każdego człowieka ,który rozumie znaczenie pojęcia: "teoria naukowa". Teoria naukowa jest to zbiór racjonalnie uzasadnionych logicznie spójnych iEMPIRYCZNIE TESTOWALNYCH sadów o pewnym fragmencie świata. W tym sensie żadneabiogenetyczne pomysły nie stanowia teorii naukowych , gdyż wskazują onesposób wyjaśniania zjawisk dotyczących ewolucji chemicznej, a nie dostarczająprecyzyjnych modeli teoretycznych postulowanych zjawisk związanych z tymzagadnieniem i nie wyznaczją zakresu ich stosowalności.Na koniec poruszę ostatni alogizm , na którym opiera się ateistycznapropaganda pseudonaukowa. Omówię ją w nawiązaniu do opisanej przeze mniehistorii pogladów na abiogenezę, która obfitowała w obstawanie całymi latamiprzy jawnie fałszywych i dawno sfalsyfikowanych twierdzeniach, tylko dlatego ,że nie było zadnej innej możliwej do przyjęcia przez ateistów, tzn, żadnejhipotezy alternatywnej wyjasniającej pochodzenie życia. Czy takie postępowaniejest uzasadnione? Czy można usprawiedliwiać obstawanie przy fałszu i obronietego fałszu w imie nauki, poprzez tłumienie rzetelnej naukowej krytyki?Jest to działanie świadomie i z użyciem tyranii autorytetu , która skuteczniezastarsza. Jest to działanie paranaukowe, które charakteryzuje sięwynaturzeniem i świadomym lekceważeniem praw blizniego i jego wolności dowyboru światopoglądu. Jest to gwałt zadany ludzkiemu umysłowi i ludzkiejgodności, oraz samej nauce , ktorej misja miała polegać na poszukiwaniuprawdy: podążaniu za faktami dokadkolwiek by one wiodły....DODATEK:[*dodt :2]"Liczenie prawdopodobieństw po fakcie zajscia zdarzenia.".: > Argument Russella jest poważnym nadużyciem. Przenosi on> prawdopodobieństwo zdarzenia jednego rodzaju (wynoszące 100%) na> zdarzenie zupełnie innego rodzaju, którego prawdopodobieństwa nawet nie> próbuje policzyć. Do stwierdzenia, że powstanie człowieka jest> zdarzeniem banalnym, wystarcza mu sam światopogląd.Odpowiedz na infantylny argument Russella jest banalnie prosta.W naszym wszechświecie istnieją takie zjawiska, które zachodząz dużym prawdopodobieństwe, średnim ,małym i takie, które wogólenie mają szans zajść. Russell po prostu stosuje tutaj nielogicznyargument ze złej analogii. Z powstaniem zycia jest taka trudność, że jest jest ono złozone z wielupodzespołów,dla których już każdego z osobna prawdopodobienstwo SAMOpowstania jest bardzoznikome. Mało tego każda taka sekwencja SAMOdziejstwa musiałaby być zalezna od każdej nastepnej (albo poprzedniej). Wyobrazmy sobie sznur samochodów naautostradzie.Każdy z tych samochodów obrazuje jeden podzespół konieczny do powstaniakompletnegozywego organizmu. Teraz zajrzymy w proces funkcjonowania zywej komórki.Poszczególnecykle zyciowe w komórce skladają się z kilku zgranych podzespołów (np. szlakimetabolicznez konkretnej ilości konkretnych rodzajów enzymów). Takich cykli jest wiecej iwszystkie onemusza ponadto pasować do innych cykli. Informacja genetyczna (DNA), organelle(rybosomy),kwasy nukleinowe (mRNA, tRNA, rRNA), to wszystko precyzyjnie zgrane podzespoły,które tworzą jedną nieredukowalnie złozoną całość.Teraz wyobrazmy sobie ,ze podczas powstawania zywego organizmu powstawały losowopodzespoły konieczne i bezużyteczne. Znając mozliwości układania na wszelakiesposoby 20 aminokwasów w zywym organizmie (czy rybonukleotydów w RNA lubdeoksyrybonukleotydów wDNA) otrzymujemy oszałamiająca ilość wymieszanych losowo 'podzespolów'nieużytecznych,aw tym całym zamieszaniu (racemacie) podzespoły uzyteczne i rozproszone pośródtłumunieużytecznych, to po prostu kropla w morzu innych kropel.Kiedy zaczerpniemy z tego zamieszania losową ilość 'podzespołów' to czy da namto zamierzonyefekt? Czy uzyskamy te niezbędne do złozenia zywej komórki? Czy przypadkoweenzymy będapasowały do innych? A te do DNA i RNA? W którym miejscu tego oceanu byśmy nieczerpali,to zawsze zaczerpniemy mieszaninę bezuzyteczną, ponieważ nawet jeżeli istniejąw tej potęznejmieszaninie możliwości poskladania zycia na rózne sposoby to i tak zawszezaczerpniemylosowy zestaw 'podzespołów' do siebie nie pasujacych. Jednak zawsze mozemyliczyć jakie byłoprawdopodobieństwo zaczerpnięcia nawet losowej sekwencji ,ale czy to ma jakiśpraktyczny sens?Przecież nie osiagnamy w ten sposób zamierzonego efektu, czyli nie jestspełniany wymógkolejnych pasujacych do siebie sekwencji! Po prostu w znanym nam wszechświeciew pewnychwarunkach (w tym przypadku w oceanie mieszaniny zbednych i niezbędnych'podzespołów')pewne zdarzenia nie zachodzą. Jezeli zajście prawdopodobieństwa kazdegozdarzenia byłobytakie samo, to mielibyśmy naturalne kopalnie złotych monet, a robaki i myszypowstawałyby spontanicznie na naszych oczach. Czy ktoś uwierzy ,ze komputer moze powstaćsamoistnie z mieszaniny losowo wymieszanych podzespołow? Odnoszac to rozważanie do analogiiz samochodami, to jakikolwiek ciąg przejezdzających samochodów nie obrazuje nieprawdopodobnych zdarzeń w naszym wszechświecie. Takie zdarzenia obrazowałbynapotkany ciąg powiedzmy 100 samochodów marki mercedes z tego samego rocznika , tego samegokoloru ,z róznych krajów i z miast na literę 'm'. Poza tym zdarzenie takie niemogłoby byćwczesniej zaplanowane (bo w takim przypadku mielibysmy do czynienia z projektem).Czy jest mozliwe ,że takie zdarzenie zajdzie?Albo z innej beczki. Każdy przechodząc koło kiosku, gdzie sprzedaje sie kuponymożeznajdować przez 20 dni z rzedu jakieś wypełnione i porzucone pojedyncze kupony.Moze tez policzyć jakie było prawdopodobieństwo znalezienia tych i wtaki sposób wypełnionych kuponów. Ale czy znajdzie 20 razy z rzedu kupony z główną wygraną? Czy takie coś może się zdarzyć?Najtrudniejsze etapy ewolucji wymagały (z założenia) takich własnieszczęsliwych ciagówzdarzeń ,jak znalezienie kilkanaście razy z rzedu kuponu z loterii z głownąwygraną wloterii totolotek. W rzeczywistosci prawdopodobieństwo powstania zycia mozemyprzyrównać do znalezienia kuponu z wygraną miliona złotych milion razy zrzedu. Jedynanadzieja to pokazać jak zycie mogło powstać w sposób prosty i stopniowy.Filozofia wstylu zacytowanego Russella to po prostu zwykły śmiech na sali!

KK

Wpisów: 5
Dołączył: 13.04.2011
13-04-2011, 18:27
#1
Udowadnianie  istnienia projektu,  a udowadnianie istnienia projektanta.„Obecnie wszelkie dyskusje o głównych teoriach i eksperymentach w tejdziedzinie [samoistnego powstania zycia] albo utykają w martwym punkcie, albokończą się przyznaniem do niewiedzy” (Klaus Dose z Instytutu Biochemii Moguncja.).Double standards (znany także jako special pleading)"Ten błąd powstaje zawsze wtedy, gdy w sposób uzasadniony nie stosujemy doswego rozumowania zasad, jakich wymagamy od rozumowania innych. Ateiści iracjonaliści często popełniają ten błąd.Nie mamy dowodu na to, że życie na ziemi stworzył jakiś transcendentny kreator(Bóg), zatem życie na ziemi powstało przypadkowo (jednakże na to ostatnietakże nie mamy przecież dowodów, zatem osoba wypowiadająca tego typustwierdzenie – bardzo częste zresztą u ateistów – obala zarazem swe własnestanowisko i popełnia błąd logiczny double standard).".Argumentacja  jest  bardzo  logiczna, ale przygladajac się tej definicjibliżej zauważamy , że argumenty działają w dwie strony ( i na korzyśćzwolenników ID ,  jak i na korzyść ewolucjonistów/ateistów):Jednak  jest tutaj ukryty MOCNY haczyk rozkładajacy ateistów na łopatki,którego chyba jeszcze do tej pory nikt nie zauwazył (a jak ktoś ten bładnamierzył , to ja nic o tym nie wiem). Bład opiera się na nieprawidłowym inienaukowym wnioskowaniu ateistów. Ponieważ , kiedy stawiają zarzut: "Nie mamydowodu na to, że życie na ziemi stworzył jakiś transcendentny kreator (Bóg),zatem życie na ziemi powstało przypadkowo", to tym samym ewentualnie mogąNAJWYZEJ postulować to , że nie ma DOWODU na to , iż to Bóg stworzył życie , anie na to że nie zostało ono ZAPROJEKTOWANE !INNYMI słowy: jeżeli jakiś obiekt w naszym Wszechświecie ma WSZELKIE cechyukładu umyślnie zaprojektowanego , to nawet jeżeli NIGDY, PRZENIGDY niedowiemy się kto jest AUTOREM tego projektu to i tak nie wyklucza, I NIE MOZEwykluczyć,  fakt  ten automatycznie tego, że obiekt ten  został PRZEZ  KOGOŚ zaprojektowany.ATEIŚCI//EWOLUCJONIŚCI: Nie  potrafią  obalić  dowodów  (wynikajacych zdoświadczenia; nie zas wiary) w sposób naukowy i doświadczalny tego , że żywakomórka  została zaprojektowana :(błąd logiczny :"Fallacy of exclusion": Tenbłąd logiczny powstaje wtedy, gdy ktoś pomija jakąś ważną informację, którapodkopuje jego wnioskowanie.), więc EWIDENTNIE w tym przypadku wykręcają  sięBogiem, używając go  jako Boga do 'łatania dziur (swojej niewiedzy!)'.Ewolucjoniści zamiast podejmować wyzwania empirii koncentrują się nazjawiskach i zdarzeniach , które metodzie naukowej się nie podlegają i tutajusiłują szukac usprawiedliwienia dla swojej bezradności!Zamiast argumentować: "wniosek o umyslnym zaprojektowaniu zycia jestpozbawiony podstaw , poniewąż badania i eksperymenty wykluczyły taką potrzebę"; ateiści twierdzą: "życie nie zostało zaprojektowane ,ponieważ nie możnaudowodnić istnienia Boga. Czyli mamy tutaj klasyczny przykład odpowiedzi niezwiazanej z istoną pytania ("Ignoratio elenchi": Ten błąd logiczny ma różneformy, jednak cechą wspólną ich wszystkich jest coś, comożna określić jakozboczenie z tematu, skierowanie dyskusji lub rozumowania na niewłaściwe tory(odmiana:"red herring."). Za osobistą impotencję intelektualną ,która paraliżuje ich zdolności wdziedzinie możliwości naukowego/naturalistycznego uzasadnienia dla teoriisamoistnego powstania życia ateiści zwalają winę na ludzi , którzy wierzą iżżycie stworzył Bóg!1)NAUKA  zajmuje się badaniem tego ,co jest nauce dostępne i podleganarzedziom badawczym , jakimi ona dysponuje.2)NA PODSTAWIE tych badań  i przy zastosowaniu odpowiednich procedur i modeliteoretycznych (bez stawiania założeń nie można przeprowadzić prawidłowegodowodzenia) nauka dochodzi (w stopniu dalszym lub bliższym) do prawdy, lub poprostu przyznaje się do niewiedzy.3)ISTNIEJĄ 2 koncepcje pochodzenia życia: 1) Na drodze spontanicznej,przypadkowej, (SAMOdziejnej) syntezy. 2) Poprzez projekt i konskrukcję.4) Z dotychczas przeprowadzonych badań wynika , że najprostsza żywa komórka(maszyneria transkrypcyjno--translacyjna) ma WSZELKIE cechy układuzaprojektowanego umyślnie (jak to ujął Richard Dawkins), co zostało dodatkowopotwierdzone:-Teoretycznym testowaniem teorii alternatywnych.-Testowaniam doświadczalnym w laboratoriach całego swiata (Miller, Szostak,Orgel, Shapiro i. in..).WNIOSEK- Żywa komórka nie powstaje SAMOistnie = ZYCIE ZOSTAŁO ZAPROJEKTOWANE.DLACZEGO: ponieważ obiekty , które mają WSZELKIE CECHY UKŁADU ZAPROJEKTOWANEGOmuszą mieć swojego projektanta (a jeżeli ktoś twierdzi , że dany układ nie matakich cech, ponieważ nie ma na nim etykietki : "made in heaven",  to popełniabłąd logiczny opisany na poczatku tego tekstu. Jeżeli więc [wbrew doświadczeniu] nie zgadza się z tym oczywistym wnioskiem opotrzebie zaprojektowania żywej komórki , to ciężar dowodzenia leży po jegostronie. Po prostu musi wykazać ,że dany układ powstaje w wyniku czystonaturalnych (bez udzialu projektanta) procesów. Czyli na podstawie tego, CO  NAUKA  DOTYCHCZAS  USTALIŁA POPRZEZ  ZAKROJONY NA SZEROKĄ skalę program badawczy, bazując na PODSTAWIE tego , co już wiemy, anie tego, czego się BYC  MOŻE dowiemy w przyszłości; śmiało możemy wnioskować o projekcie życia i stoi za nami wieloletniedoświadczenie całych pokoleń badaczy!  *1) Ateistyczni aktywiści nie chcą się zgodzić na wymogi LOGICZNEGO myślenia iwnioskowania o projekcie życia. Zamiast tego nawołują do zachowania optymizmui nadziei na przyszłość, to znaczy licząc na potęgę ludzkiego rozumu ,który wprzyszłości wyjaśni to czego w dniu dzisiejszym wyjaśnić nie można. Tym samymwykraczają oni poza dostępną METODĘ  NAUKOWĄ (błąd logiczny: "Argument to thefuture .".). a) Ateiści zapewniają ponadto: "przeszłości mogły istnieć odmienne prawidłościprzyrody niż dzisiaj, które bardziej sprzyjaly spontanicznemu powstaniu życia.Dlatego to, czego mimo usilnych starań nie udaje nam się udowodnić dzisiaj,mogło mieć miejsce w odległej przeszłości [dawno, dawno temu , za górami zalasami](Błąd logiczny :  "Hypothesis contrary to fact".).-Często się też przy takiej okazji zapewnia o dużej roli zjawisk losowych(przypadkowych) ,co jest kolejnym poważnym (zwodzicielskim) błędem logicznym wobrębie tej argumentacji [*przypis: 2].*2) Aby uwiarygodnić swoje zapewnienia i obietnice ateiści uciekają się doodwoływania się do nieadekwatnych analogii,  powołują się na inne naukowezagadki z przeszłości ,które w końcu zostały wyjaśnione (np. mawia się:"człowiek zawsze marzył , żeby wznieść się w powietrze jak ptak, wielupróbowało , wielu uważało , że to niemozliwe aż w końcu się powiodło!".  Idodają:  "tak będzie niewątpliwie z biogenezą ; nauka rozwiąże kiedyś zagadkęnaturalnego (SAMODZiejnego) pochodzenia życia" ((2) Błąd logiczny: "Falseanalogy").*3) Ateiści ciągną: "Nauka  już nie raz dowiodła swojej siły i odniosła W PODOBNY sposób zwyciestwo nad ciemnotą i zabobonem!" ((3)Błąd logiczny:"Reductio ad absurdum (slippery slope).").ad:1)Argument to the future (znany też jako appeal to the hope lub untestabilityfallacy)"Błąd ten popełnia się, gdy się twierdzi, że coś w przyszłości uda sięwykazać, choć teraz jest to niemożliwe. Ateiści i racjonaliści często stosujątego typu nielogiczne argumenty.Nauka w przyszłości wyjaśni otaczający nas świat do końca, dlatego niepotrzebujemy już religii, która w zasadzie nic nam nie wyjaśnia.W przyszłości nauka udowodni, że życie powstało zupełnie przypadkiem. Niebędziemy musieli już wtedy tłumaczyć, że stworzył je Bóg.Warto zauważyć, że taki błąd logiczny często pojawiał się także w publicystycemedialnej na temat wejścia Polski do UE. Jednym z najczęściej podawanychpozornych uzasadnień dla naszego wejścia do UE było to, że kiedyś zobaczymy(lub nasze dzieci czy dopiero wnuki zobaczą), iż się nam to jednak opłaciło.Oczywiście autorzy takich stwierdzeń (w tym wielu członków naszegospołeczeństwa, którzy powtarzali ten slogan) popełniali błąd logiczny argumentto the future.".ad:a)Hypothesis contrary to fact"Błąd tego typu powstaje wtedy, gdy ktoś argumentuje na podstawie tego,  żecoś mogło się zdarzyć, choć jednocześnie nic nie wskazuje na to, że tak sięzdarzyło, lub nawet coś temu przeczy.".ad:2)"False analogy (zwany również boolean).Ten błąd powstaje wtedy, gdy argumentujemy za pomocą analogii, która jestnieadekwatna. Jest to tzw. weak analogy. Rozumowanie to jest jednak dokładnie takim samymbłędem logicznym jak choćby to rozumowanie:a) Jan jest ssakiem,b) Azor jest ssakiem,c) zatem Jan jest Azorem.".ad:3)Reductio ad absurdum (slippery slope)"Błąd ten powstaje wtedy, kiedy za pomocą uproszczenia sprowadzamy całość dojakiejś części, tworząc jej karykaturalny obraz, mający niewiele wspólnego zrzeczywistością. Błąd ten powstaje także wtedy, gdy uznajemy, że coś jest złetylko dlatego, że czasem akcydentalnie wiąże się na pozór z czymś, co z koleina pewno uznajemy za błędne (jednak wcale to z tego nie wynika).1)Jeśli dziś uwierzymy w Biblię, to czy jutro mamy wierzyć w to, że ziemiajest płaska?2)Jeśli dziś uwierzymy w Biblię, to czy mamy też uwierzyć, że Bóg stworzyłświat w 6 dni?3)Jeśli dziś w szkołach wprowadzimy kreacjonizm, to jutro będziemy musielizacząć w nich uczyć o płaskiej ziemi. ".ad:1)Biblia tego nie naucza.ad:2)Biblia tego nie naucza.ad:3)Kreacjonizm (biblijny) tego nie naucza.[*przypis: 2]:"Jeżeli personifikuje się ‘przypadek’, mówiąc o nim jak o sile sprawczej, (…)to w sposób nieusprawiedliwiony zamienia się pogląd naukowy w koncepcję napoły religijną, mitologiczną” — zauważył biofizyk Donald M.MacKay. RobertC.Sproul: „Ponieważ nieznaną przyczynę już od dawna nazywa się ‘przypadkiem’,ludzie zaczynają zapominać, że właśnie taki sens nadano temu słowu. (…) Dlawielu osób założenie: ‘przypadek to nieznana przyczyna’, zamieniło się wprzeświadczenie, że ‘przypadek jest przyczyną’” ( błąd ten wchodzi w zakresbłędu logicznego: "Hypothesis contrary to fact" :Błąd tego typu powstajewtedy, gdy ktoś argumentuje na podstawie tego, że coś mogło się zdarzyć, choćjednocześnie nic nie wskazuje na to, że tak się zdarzyło, lub nawet coś temuprzeczy).).PODSUMOWANIE  I SZERSZE  UZASADNIENIE:"Nagromadzenie danych to nie jest jeszcze nauka." — Galileo Galilei (Galileusz)Innym błędem (a właściwie błędami) logicznym (i zwodzicielskim "argumentem".)ateistów/ewolucjonistów jest usiłowanie uzasadniena tezy o prawdziwościzałożenia SAMoistnego powstania żywej komórki na podstawie małej ilościobserwacji i eksperymentów: : "Non-support": Błąd ten powstaje zawsze wtedy,gdy ktoś wyciąga jakiś wniosek na podstawie zbyt małej ilości przesłanek lubna podstawie przesłanek, które są dobrane tendencyjnie. (w powiązaniu:"Secundum quid":Błąd ten powstaje zawsze wtedy, gdy ktoś uogólnia coś napodstawie jednostkowych przypadków).Oto przykłady: Na dowód, że w przeszłości życie mogło powstać samorzutnie,często przytaczany był [ jest] eksperyment, który Stanley Miller przeprowadziłw roku 1953.  Eksperymenty Millera miały wspierać hipoteże rosyjskiego chemikaOparina. Wielu znanych biologów (ewolucjonistów) oponowało wobec hipotezyOparina, rzekomo popartej eksperymentem Millera, argumentując, że jest onabłędna: np. profesor biologii Lynn Margulis : „[Najmniejsza bakteria] o wielebardziej przypomina ludzi niż mieszaninę związków chemicznych, otrzymaną przezStanleya Millera, gdyż ma już owe właściwości [biochemicznego] systemu. Toteżmniejsza odległość dzielibakterię od człowieka niż ową mieszaninę aminokwasów od bakterii”.Tego typu szczere wypowiedzi fachowców, które uzmysławiały ludziom przepaśćdzielącą najprostszy znany organizm komórkowy z tym ,co Miller  uzyskał wswoim eksperymencie nie podziałały na ewolucjonistów/ateistów i wbrew logiceoraz empirii utrzymywali oni przez całe dziesieciolecia, w głowach prostegoludu, rzekomą prawdziwość jawnie falszywej i sfalsyfikowanej hipotezy Oparina,oraz prezentowali w fałszywym świetle wymowę eksperymentow Millera.Hipoteże Oparina/Millera odrzucono dopiero wówczas, kiedy uczni odkrylirybozymy, to znaczy cząsteczki złożone z RNA , które mają zdolnościkatalityczne (enzymatyczne). Wybuchł entuzjazm i głośno zaczęto pisać owątpliwościach , które podnosili  już od dawna uczciwi uczeni (w tymkreacjoniści), to znaczy dotyczące dylematu: "kura czy jajo" (co powstałonajpierw : RNA, DNA, czy bialka?). Wcześniej ateiści wpominali o tym problemie , ale w taki sposób , że każdyniezoriętowany bagatelizował ten istotny problem, a dzieci z lekcji biologiiwprost pod strzechy zanosiły nowinę , że nauka wie jak powstało życie.  Żeamerynański naukowiec S. Miller swoimi doświadczeniami potwierdził teorierosyjskiego chemika Oparina.Kiedy odryto rybozymy (RNA-enzymy o pewnych zdolnościach do kakalizowaniareakcji chemicznych. Zdolnościach bardzo wyolbrzymianych.) zaczęto nagle zentuzjazmem głosić , że  "OGROMNA PPRZESZKODA" na drodze spontanicznej syntezyżycia (dylemat: "kura czy jajo") została w końcu pokonana i w efekcie nawyjasnienie poczatków życia zaproponowano hipotezę ,którą 'ochrzczono' : "zeSwiata RNA"-co skutkowało tym , że hipoteza Oparina wyladowala na smietniku nauki. Jak hipoteza Oparina ,tak i hipoteza: ze "Swiata RNA" była latami utrzymywanaw umysłach 'prostego ludu', aż NAGLE pojawiła się nowa koncepcja i NAGLE'prosty lud' dowiedział się o wszelkich mankamentach związanych z hipotezą"Swiata RNA", która do tego czasu wszystko elegancko "wyjasniała"! ("Nagłepojawienie się dużych samokopiujących się cząsteczek, takich jak RNA, jestniemal niemożliwe. Życie powstało raczej jako sieć wzajemnie oddziałującychmałych cząsteczek, sterowana przepływem energii ROBERT SHAPIRO[ “Świat nauki”,lipiec 2007, nr 7 ])".Zanim hipoteza "Swiata RNA" okazała się nieprawdą (co stało się z dnia nadzień, jak i w przypadku hipotezy Oparina/Millera) rózni uczni sygnalizowalipoważne trudności z nią związane, ale ateistyczny świat naukowy był na tesygnały głuchy. NP.:  Biochemik, Gerald Joyce, uznał, że RNA nie nadaje się doroli pierwszych składników życia (....)Joyce wierzy, że świat RNA poprzedzałświat DNA, ale uważa, że przed RNA musiały istnieć pewnego rodzaju żywekomórki. ". Takie wątpliwości były jednak nie godne poważnego rozważenia przez ateistów ,ponieważ rodziły poważne konsekwencje dla samej hipotezy , która zasłyneła zominięcia dylematu w rodzaju:  "kura czy jajo" odnośnie wczesniej uznawanejhipotezy Oparina. Takie hipotezy zakładały, iż prekursorem życia opartego osamo RNA,  hipotetycznEGO 'ryboorganizmu' musiałaby być jakaś forma(prymitywnego) komórkowego replikatora,  to znaczy zycia jeszcze bardziejuproszczonego niż postulowany 'ryboorganizm'.A więc znowu zabrnięto w ślepą uliczkę, ponieważ  z rozważań teoretycznych idoświadczeń winikało (i w dalszym ciągu wynika.) to, co było wiadome już odczasów Pastera, to znaczy ,że życie może pochodzić od już istniejacego zycia!Innymi słowy jak bumerang powrócił dylemat w rodzju :"kura czy jajo". Niespodziewanie na  ratunek (tymczasowy) przyszedł Robert Shapiro, emerytowanyweteran w dziedzienie badań nad pochodzeniem życia. Zaproponował on (wziętą zsufitu , ponieważ nie potwierdzoną ani przez dobry model teoretyczny czy wjakikolwiek sposób doświadczenie) koncepcję: "Najpierw metabolizm".Sam Shapiro w swoim (krótkim i prostym) artykule (“Świat nauki”, lipiec 2007,nr 7 ) uczciwie przedstawił braki swojej hipotezy i nakreślił ją raczej jakociekawostkę , luzną koncepcję. Np. pisał , że nawet jak takie metabolicznecykle protokomórkowe mogły kiedykolwiek zaistnieć ,to trudno sobie wyobrazić,jak mogła zaistnieć możliwość 'przeskoku' od takiego "samo-metabolizującegoprotobionta" do komórki złozonej z RNA.Ale ateistyczna elita ewolucjonistów nie była tak sceptyczna jak sam odkrywca.I 'nakreslone na kolanie' luzne rozważania Roberta Shapiro stały się nagle'prawdą naukową' i nagle pojawiły się publiczne doniesienia; jak to nowawspaniała koncepcja weterana nauki o abiogenezie: Roberta Shapiro rozwiązujewielki dylemat związany z koncepcją 'Swiata RNA'.  "Nareszcie znamy prostszyprekursor życia, od którego mógł wyewoluować ryboorganizm"! Przy okazji-jakgdyby nigdy nic-oznajmiono 'prostemu ludowi' o poważnych wątpliwościach ,które dotyczyły już od jakiegoś czasu koncepcji "Swiata RNA". Wczesniej o tychfaktach wiedziała tylko elitarna grupa strażników 'jedynego i słusznegoświatopogladu'. Wiedzieli tez o tym inni uczeni, ale woleli siedzieć cicho.Jeżeli natomiast ktoś się wychylił, to w zalezności od statusu naukowego byłalbo ignorowany , alebo po prostu obrzucany błotem.Za jakiś cza Jack Szostak i inni przeprowadzili ciekawe eksperymenty. Choćpodobne eksperymenty  były już przeprowadzane, to jednak te były w pewiensposób wyjątkowe. Szostak i ekipa uzyskali pewien rodzaj tłuszczu , ktory wpewnych warunkach tworzy pęcherzyki tłuszczowe (podobne do tych , którepływają w rosole), ktore ponadto potrafią się łączyć w wieksze (zlewać) i poprzepuszczeniu przez pewien rodzaj filtra (lub kiedy 'urosną' do pewnejgranicy) spowrotem dzielić na mniejsze pecherzyki.Entuzjazm wybuchł kiedy się okazało , ze większe czasteczki,  jak małefragmenty RNA,  mogą przez błony tych pecherzyków przenikać do ich wnętrza.Uczeni stwierdzili , że mają do czynienia z prymitywną replikacją (tychpecherzyków) oraz doszli do wniosku , że koncepcja 'Swiata RNA' wcale nie jesttaka głupia i że (po odpowiedniej modyfikacji) należy ją ułaskawić, zwłaszcza, że koncepcja "Najpierw metabolizm"- ze względu na liczne mankamenty z niązwiązane-nie jest koncepcją prawdziwie wiarogodną (oczywiście te wnioski, ktore podano do wiadomości 'prostego ludu', pojawiły się na ustach ateistównagle, ni z gruszki ni z pietruszki.).Jak wspomnianiałem owe pecherzyki, które się łaczyły i dzieliły, mogły'zagarniać' pływajace w ich okolicach monomery i małe polimery, jak czasteczkiRNA (i inne 'śmieci'). Kiedy już  'nazbierały' tych róznych fragmentów i kiedynastepnie kilka mniejszych pecherzyków łaczyło się w jeden wiekszy ,towszystkie zawarte ( 'złowione') w nie cząsteczki RNA gromadziły się w tymjednym większym pęcherzyku. Natomiast , kiedy ten pęcherzyk rozpadał się nawiększą ilość mniejszych pęcherzyków, to część tych "zanieczyszczeń" byłailosciowo rozdzielana do tych 'potomnych' pecherzyków. Jak to wszystko, efektywłasnych doświadczeń skonemtował Jack Szostak? Zobaczmy:  "Wyniki tych pracnie zostały na razie opublikowane - ale w czasie swojego wystąpienia naInternational Conference on the Origin of Life we Florencji Szostak opisał,jak jego zespołowi udało się sprawić, by //*protokomórki zawierająceinformacje genetyczną zaczęły się replikować*\\. *Owo powielanie nie jest narazie w pełni autonomiczne, nie mamy więc do czynienia z prawdziwym "sztucznymżyciem"* - ale na pewno przybliża nas to do momentu, w którym uda sięprzekształcić substancje chemiczne w organizm biologiczny."Przyjrzyjmy się teraz logice na której Szostak zbudował swoje komentarze:"//*Protokomórki zawierające informacje genetyczną zaczęły się replikować*\\"To powyższe sformułowanie Szostaka , to klasyczny przyklad jak przez używanienieodpowiedniego języka można przypisać doświadczeniu wymowę , której ono niema i nigdy nie miało: "protokomórki zawierające informację genetyczną"-jak tepęcherzyki okreslił Szostak- kojarzą się laikowi z prostszymi , żywymikomórkami , które mogły powstać SAMoistnie i dać początek życiu obecnemu! Szostak "zapomniał" tylko dodać , że ta "informacja genetyczna" jestinformacją genetyczną tylko dlatego , że takie same cząsteczki są nosnikamiinformacji genetycznej w PRAWDZIWYCH  ZYWYCH  ORANIZMACH!  Natomiast w tym cowymodził Jack Szostak są to zwykłe bezużyteczne  genetyczne śmiecie/pozostałości , które przypadkowo zanieczyściły tłuszczowe pecherzyki!A ta rzekoma "replikacja", która polega na rozpadzie wiekszej kropelkitłuszczu na kilka mniejszych ma miejsce czasami  w naszych talerzach z rosołemi z prawdziwą replikacją DNA, czy raczej prawdziwymi procesami podwojeniabłony komórkowej u prawdziwych zywych komórek nie ma nic wspólnego, ma tyle dowspólnego co kamień z ropuchą. No ale takie uczone i wielkolotne określenia ,jak "autokatalityczne błony" rzeczywiście mogą robić nieprzejednane wrażenie,zwłaszcza na ludziach , którzy nie maja pojecia o złożoności i precyzji procesów,  które zachodzą w prawdziwych organizmach żywych.  Szostak wprawdziedodał:"*Owo powielanie nie jest na razie w pełni autonomiczne, nie mamy więc doczynienia z prawdziwym "sztucznym życiem"*""Nie mamy do czynienia z prawdziwym sztucznym zyciem",  jest to wypowiedzktóra ma uczciwie  pokazywać prawdziwy status tych doświadczeń, ale wpołaczeniu z poprzednim zdaniem jest ona bardzo zwodnicza. Laik odniesiewrażenie , że nie chodzi o "prawdziwe sztuczne życie", takie jak wspólczesnebakterie , ale jednak mamy do czynienia z jakąś FORMĄ  ŻYCIA  nie takim ,jakie znamy dzisiaj,  ale jednak z życiem!Pózniej wypowiedz Jacka Szostaka wystarczyło okrasić komentarzem: "ze względuna brak dobrej definicji życia nie możemy stwierdzić czy to , co uzyskałSzostak jest nieżywe". Fakt pozostaje jednak faktem , że to co naprawdę żyje(np. bakterie) i czego istnienie usiłuje się uzasadnić na kanwie hipotezSAMOdziejstwa, przy przeprowadzaniu odpowiednich eksperymentów,  eksperymentySzostaka nie uzasadniają. Bez względu na to jak byśmy nie nazwali 'pęcherzyków Szostaka' zagadka SAMOdziejnego pochodzenia życia dalej pozostajezagadką! Swój zuchwały wywód Jack Szostak kończy słowami: "Ale na pewno przybliża nasto do momentu, w którym uda się przekształcić substancje chemiczne w organizmbiologiczny". Po niedługim jednak czasie,  jak to juz kilka razy miało miejsce, nastapiłowydarzenie bardziej "doniosłe" niż eksperyment Jacka Szostaka-  i emocje niecoopadły. I nagle zaczęło się mówić , jakby do tego oczywistego wniosku niemożna było dojść od razu i o tym oznajmić, że to co uzyskał Jack Szostak wswoich eksperymentach   nie wyjaśnia wielu aspektów związanych z abiogenezą(oczywiście niezorientowany wyciagnie z tej wypowiedzi wniosek , że choć "niewyjasnia wielu aspektów abiogenezy", to jednak wyjasnia jakiekolwiek , a możei większość. Co jest oczywiście wierutnym kłamstwem i nonsensem!).Zaczęto głosić że "materiał" genetyczny zawarty z "protokomórkach" jakieuzyskał Szostak nie replikuje się tak , jak w prawdziwych komórkach. Że błonynie są syntetyzowane przez złozone kompleksy enzywmatyczne,  jak w prawdziwychkomórkach,  które same z resztą są kodowane przez DNA (materiał genetycznyprawdziwych komórek), a tylko substraty (a właściwie gotowe błony) sądostarczane z zewnątrz. I że taki układ nie stanowi zbyt dobrego punktuwyjscia odnośnie rozważań o początkach zycia.A co, z dnia na dzień, skłoniło naszych ateistów do tak szczerych wyznań? Otóżinna grupa naukowców na bazie starych doświadczeń, przy wykorzystaniuwłasciwości łańcuchów RNA do spontanicznego , komlementarnego,  łączenia się irozdzielania (podczas naprzemiennego ogrzewania i oziębiania otoczenia , wktórym się te łańcuchy umieści [denaturacja i renaturacja RNA. Właściwości (wprzypadku 'pokrewnej' czasteczki DNA) wykorzystywane w technice PCR])zaprojektowała i przeprowadziła bardzo interesujący eksperyment.Na czym  polegała rewelacyjność nowego doświadczenia? Otóż udało sięskonstrułować rybozym złożony z dwóch podjednostek,  który "przyciągał [nazasadzie komplementarnego łaczenia się zasad.]" dwie takie same podjednostki ,które po połączeniu się z nim; łączyły się w kolejny rybozym złożony w dwóchpodjednostek, a zarazem katalizowały łaczenie się tego 1 rybozymu. W tymprocesie wykorzystano dwie zdolności RNA już wczesniej poznane: 1) zdolnoścido komlementarnego i spontanicznego łączenia się 2 łańcuchów RNA bez udziałuenzymu. 2) do katalizowania; łaczenia się w większe cząsteczki RNA cząteczekmniejszych (to znaczy do ligacji)."Dokładnie rzecz biorąc, replikujący się system składał się z dwóch enzymów –a każdy z nich z dwóch podjednostek. Enzymy działały na siebie jakkatalizatory, skłaniające się wzajemnie do syntetyzowania swoich replik.Proces ten zachodził cyklicznie – pierwszy enzym wiązał dwie podjednostkitworzące drugi enzym i łączył je ze sobą, by stworzyć nową kopię drugiegoenzymu, podczas gdy drugi enzym robił to samo z podjednostkami pierwszegoenzymu. Taka współbieżna replikacja potrzebuje tylko niewielkiej ilości obuenzymów i stałego dopływu podjednostek, by działać bez końca.".To zaplanowane inteligentnie doświadczenie przeprowadzano w urzadzeniu, którenazywa się "termocyklerem" [lub amplifikatorem]. Kiedy temperaturę podnoszonorybozymy się rozdzielały ("topniały"), kiedy temperaturę obniżano, to dwapowstałe w pierwszym cyklu rybozymy przyłaczały kolejne podjednostki i wefekcie kolejnego cyklu powstawały już 4 takie rybozymy (pózniej 8, 16, 32itd.). Należało jednak nieustatnie dodawać do tego układu złożone izaprojektowane podjednostki (to znaczy gotowe łańcuchy RNA.).Eksperyment rzeczywiście bardzo, bardzo ciekawy, ale czy dla dowodzeniaSAMoistnej możliwości powsatnia zycia użyteczny?Biorąc pod uwagę przechwałki autorów doświadczenia przeciętny laik, zastaszonytyranią autorytetu ateistycznej nauki, prawdopodobnie dałby się przkonać. Alenie ktoś , kto choćby pobieżnie rozumie procesy biochemiczne zachodzącepodczas prawdziwej replikacji , która ma miejsce w prawdziwych zywych organizmach!Jeden z autorów eksperymentu powiedział: "System taki jest w stanie przenosići zachowywać molekularnie zakodowaną informację i zmieniać ją w procesie,który jest ucieleśnieniem darwinowskiej ewolucji. Jak powiedziała Lincoln: „Toco mamy nie jest żywe, ale ma niektóre własności podobne życiu”. To ciężkapigułka do przełknięcia dla kreacjonistów – czy trzeba lepszego dowodu na to,że mechanizmy ewolucyjne są w stanie tworzyć nowe jakości?".A na jakiej podstawie p. Lincoln wysnuł tak dalece idący wnioski? Wnioski,które są oparte na doświadczeniu , które pokazuje typ ewolucji , który zpowstawaniem życia nie ma i mieć nie może nic wspólnego i to bez wzgledu na to, jakich "nowych jakości" by nie naprodukował?Przyjrzyjmy się tym doswiadczeniom na których Lincoln oparł swoje przechwałki(i przy okazji nieomieszkał 'pokasać' kreacjonistów) : " [Badacze] Zaczęlitworzyć kolejne pary enzymów o podobnych własności. Po zmieszaniu 12współbieżnie replikujących się enzymów i odpowiedniego zapasu ich podjednostekw jednym naczyniu, pozwolili im uczestniczyć w darwinowskich wręcz zmaganiacho przetrwanie. Zazwyczaj enzymy replikowały się poprawnie, jednak bywałysytuacje, w których jeden z enzymów „mylił się” i wykorzystywał podjednostkę zinnych replikujących się enzymów. Co najbardziej fascynujące, większość w tensposób rekombinowanych enzymów również była zdolna do samodzielnej replikacji– aż wreszcie najlepsze replikatory zdominowały mieszaninę.".Trochę wyżej wspomniałem , że ten typ replikacji nie przypomina w żaden sposóbreplikacji , jaka się odbywa w prawdziwych komórkach żywych. W tychprawdziwych komórkach (od bakterii do człowieka) replikację przeprowadza (awłaściwie przeprowadzają , bo tych enzymów jest kilka typów) złożony enzymbiałkowy,  który nazwano polimerazą DNA. Choć cały proces jest niezmierniezłożony, to ja opiszę go tutaj pokrótce: "[za Wiki.] U bakterii replikacjazaczyna się w ustalonym miejscu i postępuje bardzo szybko, z prędkością rzędu1000 nukleotydów na sekundę. Polimeraza DNA działa jedynie w kierunku od końca3' do końca 5' (czyli syntetyzuje nową nić w kierunku od 5' do 3'). Z tegopowodu jedna z nici jest syntezowana w sposób ciągły, druga (ta, którąchcielibyśmy zsyntezować w przeciwną stronę) fragmentami (tzw. fragmenty Okazaki).Kopiowanie podwójnej helisy DNA jest procesem złożonym. Proces dzieli się nafazy inicjalizacji, elongacji (wydłużania) i terminacji. W kolistychcząsteczkach DNA replikacja rozpoczyna się w miejscu inicjacji, o długości ok.200-300 par nukleotydów. Aby replikacja przebiegła prawidłowo, podczasrozdzielenia obu nici nie może dojść do zaburzenia ich struktury podstawowej(I-rzędowej). Muszą także zostać spełnione następujące warunki:matryca DNA musi zostać dokładnie odczytana [przez odpowiedni enzym:"Polimerazy: enzymy mające zdolność syntezy nici komplementarnej na matrycypojedynczej nici kwasu nukleinowego. Polimerazy występują u wszystkichorganizmów żywych".].dostępna musi być odpowiednia ilość wolnych nukleotydów,podczas procesu musi zostać zachowana komplementarność nici.U bakterii zakończenie replikacji następuje niemal automatycznie (poskopiowaniu całego kolistego DNA, który jest pojedynczym replikonem). Doterminacji dochodzi, gdy widełki replikacyjne replikonu natkną się naspecjalną sekwencję terminacyjną. "A więc: 1) potrzebny jest odpowiedni enzym ,ktory posiadałby właściwościbiochemiczne umożliwiające mu łaczenie pojedynczych nukleotydów do gotowej jużmatrycy DNA (czy RNA). 2) Odpowiednia ilość substratu (nukleotydów), to znaczyodpowiednie ich stężenie w środowisku , gdzie ma odbywać się replikacja. Czy obraz procesu jaki się wyjawia z tego opisu jest pod jakimś wzgledempodobny do 'replikacji' , jaką opisałem na podstawie tego eksperymentu? Weksperymencie replikatory rybozymowe składały sie już od samego początku zdwóch długich (zaprojektowanych) łańcuchów RNA (podjednostek) i łączyły się nazasadzie specyficznego powinowadztwa/komplementarności zasad. W prawdziwychżywych organizmach to 'powinowadztwo' umożliwia zachowanie stabilności łańchówpolirybonukleotydowych (RNA) , jak i deoksyrybonukleotydowych (DNA), alereplikacja odbywa się zupełniem na innych zasadach ,które opisałem wyżej. Dotego typu replikacji potrzebny jest enzym , który "wyłapuje" pojedynczenukleotydy z otoczenia, selekcjonuje je (są 4  rodzaje zasad: A,C,G,T [w RNAzamiast T jest U) i dopiero wówczas na zasadzie komplementarności dobudowujedo łancucha matrycowego łańcuch potomny (A-T, G-C).Jak  wiec widzimy: ani sam dyskutowany proces (oparty na ryzobymowej'replikacji' i ligacji)  nie jest takiego rodzaju,  żeby mógł stanowić punktwyjściowy dla ewolucji wiodącej  do typu replikacji występujacej uwspólczesnych organizmów żywych. Konsekwecje naja tutaj charakter domina. Więc'ewolucja' , którą eksperymentatorzy przeprowadzili w laboratorium, z udziałemtych rybozymów,  nie może wieść do typu replikacji opartej na białkowymenzymie i  DNA (a nawet rzekomo wczśniejszej opartej na RNA) obecnej uwspółczesnych organizmów żywych.Choć proces replikacji w żywych komórkach wymaga niezwykle złożonego kompleksuenzymatycznego (o którym sam każdy może sobie poczytać), to replikacjapojedynczego łańcucha DNA może odbywać się przy udziale samej tylko polimerazyDNA, oraz przy odpowiednim stężeniu tego enzymu i nukleotydów (które należydodać do tego układu). Takie procesy przeprowadza sie in vitro (pozaorganizmem komórki-w sztucznie stworzonych warunkach.). Chodzi o tak zwanątechnikę PCR ("Łańcuchowa Reakcja Polimerazy"). Sam proces przypomina niecoeksperyment , który obecnie rozważam ('replikację' rybozymowa'): [za Wiki.]"Elongacja [POWIELANIE DNA-replikacja] – Na tym etapie zachodzi właściwasynteza DNA i tym samym amplifikacja pożądanego genu. Podwyższenie temperaturydo około 72 °C powoduje utworzenie się na matrycy, z przyłączonymi do niejstarterami, kompleksu z polimerazą DNA, wskutek czego rozpoczyna się syntezanici komplementarnej do matrycy. Reakcja ta trwa zwykle 30 sekund.Następnie cykl powtarza się i w kolejnym etapie annealingu i elongacji jakomatryca mogą służyć wszystkie zsyntetyzowane dotychczas cząsteczki genu. W tensposób reakcja, dopóki substraty i enzym są w wystarczającej ilości, zachodzicoraz szybciej, powodując coraz większy przyrost kopii genu na etapie elongacji.Gdyby wydajność metody była stuprocentowa, po n cyklach reakcji z jednejcząsteczki można by uzyskać 2n cząsteczek. W praktyce wydajność procesu jestmniejsza, co nie zmienia faktu, że metoda PCR pozwala na geometrycznezwielokrotnienie pożądanego łańcucha DNA. Konwencjonalna technika PCR pozwalana namnażanie łańcuchów DNA o maksymalnej długości ok. 10 kpz.".Bardzo ciekawy i pożyteczny eksperyment i pod pewnymi wzgledami podobny dorozważanego eksperymentu z 'ryboreplikatorami', które omawiam. 1) Matrycowanić DNA. 2) w odpowiedniej temperaturze polimeraza się do niej przyłącza iprzy wykorzystaniu wolnych nukleotydów; selekcjonuje je i dobudowujeodpowiednie  pojedynczo do łańcucha matrycowego (tworząc na niej łańcuchkomplementarny.). 3) po podwyższeniu temperatury zreplikowane łańcuchy sięrozdzielają, po czy ponownie do nich przyłaczają sie polimerazy i dobudowujądo nich nowe komplementarne łańcuchy. I tak długo można to prowadzić, poprzezodpowiednią manipulację srodowiskiem , aż nie wyczerpią się substraty, czylinukleotydy.Technika PCR jest najbardziej uproszczonym typem replikacji,  identycznymjednak jak te w organizmach żywych, w dodatku przeprowadzanym pozaśrodowiskiem komórkowym. Opisałem go dla jeszcze wiekszęgo zobrazowania róznicpomiędzy eksperymentem z 'rybozymami replikatorami' oraz prawdziwą replikacjąDNA,  jakie mają miejsce w analogicznych/sztucznych warunkach.Są to procesy tak odmienne i opierające się na tak róznych zasadach , że niema żadnej możliwości aby jeden mógł się wywodzić od drugiego. Nikt nigdzie niepokazał jak złożone z dużych łancuchów rybozymy , które do własnego powielaniapotrzebują takich samych komplementarnych łańcuchów mogły przeewoluować wenzym białkowy (lub nawet 'rybozymowy', choć to amożebne, żeby takirybozym-polimeraza mógł robić replikację na wzrór bardzo skutecznej polimerazyDNA, czy polimerazy RNA), który robi replikację na pojedynczym lańcuchu DNA(czy RNA), przy wykorzystaniu pojedynczych nukleotydów. INNYMI słowy: teeksperymenty w żaden sposób nie potwierdzają tezy , że życie i specyficzny dlaniego typ replikacji mogły się rozwinąć w sposób SAMOistny. To cozaobserwowano podczas tych badań nie stanowi nawet karykatury(zakladanej)ewolucji życia!Postulowane przez ateistów i mylące "podobieństwa" nie tkwią w samychprocesach dwóch rodzajów replikacji, które tutaj rozważalem , ale wIDENTYCZNEJ nazwie, jaka nadano tym odrębnym procesom ("replikacja","replikatory", "coraz skuteczniejsze replikatory RNA"). Czyli znowu mamy doczynienia z nadużyciem: 1) polegającym na przypisaniu doswiadczeniu innejwymowy niż ono w rzeczywistości posiada. 2) wprowadzeniu w błąd poprzezużywanie identycznego słownictwa na okreslenie dwóch róznych, niepowiązanychprocesów. Czyli jak w przypadkach poprzednich np.:  Jacka Szostaka i jegoeksperymentów historia sie powtarza: "stary dobry numer z rękawicą".A jak podsumowują efekty swoich badań sami badacze?: "Początki (sztucznego) życia?" " 1) Według badaczy ich odkrycie pokazuje, jakmogły wyglądać mechanizmy, które zapoczątkowały życie. 2) Oczywiście niesposób ustalić, jak faktycznie to wyglądało w złożonym chemicznie środowiskupraoceanu – dlatego biolodzy poszukują odpowiedzi na powiązane z tym pytanie:jak stworzyć sztuczne życie w laboratorium? „Nie chcemy przewijać do tyłutaśmy, lecz to co odkryliśmy, może powiedzieć nam jak rozpocząć prace nademergencją życia w warunkach laboratoryjnych” – stwierdziła Tracey.".Bardzo nieprecyzyjna wypowiedz. Laik może wyciagnąć z niej kilka wniosków nakilka sposobów. Np.: 1) "Według badaczy ich odkrycie pokazuje, jak mogływyglądać mechanizmy, które zapoczątkowały życie. "-wypowiedz ta sugeruje , żetak mogły wygladać poczatki życia. Innymi słowy:  "jestesmy bardzo blisko ododkrycia planu , procesu , którego poszukiwały całe pokolenia fachowców" 2)"Oczywiście nie sposób ustalić, jak faktycznie to wyglądało w złożonymchemicznie środowisku praoceanu ". Co ma sugerować , że róznice międzyeksperymentem w laboratorium , który przeprowadzili badacze, a prawdziwymprocesie abiogenezy , jaki zaszedł rzekomo miliady lat temu w praocenie tkwiątylko w szczegółach. NIC bardziej wprowadzajacego w świadomy bład!Bardzo to wszystko przebiegłe: wypowiedz miała oznajmiać: te eksperymenty dająnam tylko pewien ogólny pogląd na prawdziwe procesy związane z biogenezą,oczywiście nie sposób ustalić jak FAKTYCZNIE to wyglądało miliardy lat temu.Tak zrozumiała wypowiedz pokazuje przybliżony status eksperymentu (choc i takwyolbrzymiony) , jednak oryginalna forma tej wypowiedzi jest tak dwuznaczna imyląca, że laik może bardzo łatwo popaść w błąd niewłaściwego zrozumienia.Czyli znowu "stary numer z rękawicą".Na koniec wywiadu po wszelkich krętactwach , z atakiem ad personam w stosunkudo kreacjonistów kreacjonistów włacznie,  jeden z badaczy zdobywa się wreszciena chwile szczerości i tym samym potwierdza wnioski , które ja powyżej szerokozilustrowałem. Oczywiście i na koniec nie odpuszczając sobie "odrobiny"manipulacji:  1)"Czym jest życie zatem i kiedy badacze uznają, że mają do czynienia z żywąstrukturą? Profesor Joyce stwierdził, że za żywy będzie mógł uznać dopierotaki system, który będzie posiadał możliwość samodzielnego wyewoluowanianowych funkcji. „Pukamy do tych drzwi – ale jeszcze tego nie osiągnęliśmy” –podsumował biolog. Wyjaśnił, że podjednostki użyte do samonapędzającej sięreplikacji wspomnianych enzymów RNA są złożonymi obiektami, składającymi się zwielu nukleotydów. ."ad:1) Innymi słowy ryzobymowe replikatory, które utworzyli ci uczeni (mimowczesniejszym zakamuflowanym deklaracjom) nie mają możliwości ewoluowania kubardziej złożonym systemom żywym , całkowicie autonomicznym , to znaczy kutakiemu rodzajowi zycia, jakie występuje na ziemi już od setek milionów lat."//*2) Tak złożonych obiektów nie można było spotkać w praoceanie. 3) Mimo tobadania pokazują, że bazujące na RNA życie jest w zasadzie możliwe, cowyjątkowo uprawdopodabnia hipotezę Świata RNA. Praca badaczy zostanie wkrótceopublikowana w artykule pt. Self-sustained Replication of an RNA Enzyme wpiśmie Science."*\\."ad:2) Z tym wnioskiem się zgodzę.ad:3) Z tym wnioskiem się nie zgodzę, ponieważ stoi on w sprzecznosci zpunktem nr.: 1. A podsumowanie polegające na stwierdzeniu , że oweeksperymenty "uprawdapadabniają koncepcję 'Swiata RNA'"  jest klasycznymprzypadkiem nielogicznego argumentu: "Non-support": Błąd ten powstaje zawszewtedy, gdy ktoś wyciąga jakiś wniosek na podstawie zbyt małej ilościprzesłanek lub na podstawie przesłanek, które są dobrane tendencyjnie.Oczywiście opisane w tym opracowaniu problemy, jakie ateiści mają z czystonaturalistyczym, przypadkowym wyjaśnieniem genezy życia, to tylko wierzchołekgóry ,która się pietrzy nad tymi wszystkimi zagadnieniami [*dodt. 2].Zadajmy sobie pytanie: czy po odarciu tych wszystkich efektów opisanychpowyżej doświadczeń z zafałszowań i nadużyć nie dają nam one jakiejś korzyści?Dają i to wielkie korzyści, korzyści cenne dla każdego człowieka , którymiłuje prawdę naukową i uczciwość: J.D.Bernal w książce "The Origin of Life"bardzo trafnie podsumował korzyści jakie mozemy odnieść w efekcie tychwszystkich doświadczeń i niejako zarazem odpowiednio podsumował mojerozważania: " Gdyby do tego zagadnienia (samoistnego powstania życia) ściślezastosować reguły metody naukowej, w kilku miejscach tej historii można byłobyw gruncie rzeczy wykazać, jak życie powstać nie mogło — nieprawdopodobieństwobyło zbyt wielkie, szansę pojawienia się życia zbyt nikłe. To niestety prawda,ale przecież życie na Ziemi istnieje w całym swym bogactwie form i przejawówaktywności, toteż trzeba nagiąć argumentację, by poprzeć jego istnienie (ateraz bardziej przejrzyście to ujmując : "Z naukowego punktu widzenia poprawnajest teza, że życie nie mogło się pojawić samo z siebie. Ale samoistnepowstanie życia jest jedyną możliwością, którą bierzemy pod uwagę. Musimy więctak nagiąć argumentację, by poprzeć tę hipotezę”.). Awięc ludzka naturalna intuicja, intuicja w której stłumienie ateistyczniewolucjoniści tak skutecznie od lat się angażują, wiedzie nas w dobrymkierunku, to znaczy, kiedy dochodzimy do logicznego wniosku , że każdy projektwymaga projektanta. I nie chodzi tutaj tylko o twory nieożywione ,takie jak np.: maszynki do mięsa,  miksery, czy komputery. Ale też o owiele bardziejzłożone i przemyślne wytwory ożywione: „Kto nie uważa za konieczne szukaćwyjaśnienia jedynie wśród nierozumnych czynników sprawczych, łatwo dojdzie downiosku, że wiele systemów biochemicznych zostało zaprojektowanych —zaprojektowanych nie przez prawa natury, nie przez przypadek i konieczność,lecz zaplanowanych. (…) Życie na ziemi na swym najbardziej podstawowympoziomie, wszystkie jego najważniejsze elementy, to wynik rozumnejdziałalności”-Michael J.Behe .Czym wogóle jest teoria naukowa? Czy używanie wobec postulowanych koncepcjipochodzenia zycia terminu "teorie naukowe" nie jest poważnym nadużyciem? Jest:jest dla każdego człowieka ,który rozumie znaczenie pojęcia: "teoria naukowa". Teoria naukowa jest to zbiór racjonalnie uzasadnionych logicznie spójnych iEMPIRYCZNIE TESTOWALNYCH sadów o pewnym fragmencie świata. W tym sensie żadneabiogenetyczne pomysły nie stanowia teorii naukowych , gdyż wskazują onesposób wyjaśniania zjawisk dotyczących ewolucji chemicznej, a nie dostarczająprecyzyjnych modeli teoretycznych postulowanych zjawisk związanych z tymzagadnieniem i nie wyznaczją zakresu ich stosowalności.Na koniec poruszę ostatni alogizm , na którym opiera się ateistycznapropaganda pseudonaukowa. Omówię ją w nawiązaniu do opisanej przeze mniehistorii pogladów na abiogenezę, która obfitowała w obstawanie całymi latamiprzy jawnie fałszywych i dawno sfalsyfikowanych twierdzeniach, tylko dlatego ,że nie było zadnej innej możliwej do przyjęcia przez ateistów, tzn, żadnejhipotezy alternatywnej wyjasniającej pochodzenie życia. Czy takie postępowaniejest uzasadnione? Czy można usprawiedliwiać obstawanie przy fałszu i obronietego fałszu w imie nauki, poprzez tłumienie rzetelnej naukowej krytyki?Jest to działanie świadomie i z użyciem tyranii autorytetu , która skuteczniezastarsza. Jest to działanie paranaukowe, które charakteryzuje sięwynaturzeniem i świadomym lekceważeniem praw blizniego i jego wolności dowyboru światopoglądu. Jest to gwałt zadany ludzkiemu umysłowi i ludzkiejgodności, oraz samej nauce , ktorej misja miała polegać na poszukiwaniuprawdy: podążaniu za faktami dokadkolwiek by one wiodły....DODATEK:[*dodt :2]"Liczenie prawdopodobieństw po fakcie zajscia zdarzenia.".: > Argument Russella jest poważnym nadużyciem. Przenosi on> prawdopodobieństwo zdarzenia jednego rodzaju (wynoszące 100%) na> zdarzenie zupełnie innego rodzaju, którego prawdopodobieństwa nawet nie> próbuje policzyć. Do stwierdzenia, że powstanie człowieka jest> zdarzeniem banalnym, wystarcza mu sam światopogląd.Odpowiedz na infantylny argument Russella jest banalnie prosta.W naszym wszechświecie istnieją takie zjawiska, które zachodząz dużym prawdopodobieństwe, średnim ,małym i takie, które wogólenie mają szans zajść. Russell po prostu stosuje tutaj nielogicznyargument ze złej analogii. Z powstaniem zycia jest taka trudność, że jest jest ono złozone z wielupodzespołów,dla których już każdego z osobna prawdopodobienstwo SAMOpowstania jest bardzoznikome. Mało tego każda taka sekwencja SAMOdziejstwa musiałaby być zalezna od każdej nastepnej (albo poprzedniej). Wyobrazmy sobie sznur samochodów naautostradzie.Każdy z tych samochodów obrazuje jeden podzespół konieczny do powstaniakompletnegozywego organizmu. Teraz zajrzymy w proces funkcjonowania zywej komórki.Poszczególnecykle zyciowe w komórce skladają się z kilku zgranych podzespołów (np. szlakimetabolicznez konkretnej ilości konkretnych rodzajów enzymów). Takich cykli jest wiecej iwszystkie onemusza ponadto pasować do innych cykli. Informacja genetyczna (DNA), organelle(rybosomy),kwasy nukleinowe (mRNA, tRNA, rRNA), to wszystko precyzyjnie zgrane podzespoły,które tworzą jedną nieredukowalnie złozoną całość.Teraz wyobrazmy sobie ,ze podczas powstawania zywego organizmu powstawały losowopodzespoły konieczne i bezużyteczne. Znając mozliwości układania na wszelakiesposoby 20 aminokwasów w zywym organizmie (czy rybonukleotydów w RNA lubdeoksyrybonukleotydów wDNA) otrzymujemy oszałamiająca ilość wymieszanych losowo 'podzespolów'nieużytecznych,aw tym całym zamieszaniu (racemacie) podzespoły uzyteczne i rozproszone pośródtłumunieużytecznych, to po prostu kropla w morzu innych kropel.Kiedy zaczerpniemy z tego zamieszania losową ilość 'podzespołów' to czy da namto zamierzonyefekt? Czy uzyskamy te niezbędne do złozenia zywej komórki? Czy przypadkoweenzymy będapasowały do innych? A te do DNA i RNA? W którym miejscu tego oceanu byśmy nieczerpali,to zawsze zaczerpniemy mieszaninę bezuzyteczną, ponieważ nawet jeżeli istniejąw tej potęznejmieszaninie możliwości poskladania zycia na rózne sposoby to i tak zawszezaczerpniemylosowy zestaw 'podzespołów' do siebie nie pasujacych. Jednak zawsze mozemyliczyć jakie byłoprawdopodobieństwo zaczerpnięcia nawet losowej sekwencji ,ale czy to ma jakiśpraktyczny sens?Przecież nie osiagnamy w ten sposób zamierzonego efektu, czyli nie jestspełniany wymógkolejnych pasujacych do siebie sekwencji! Po prostu w znanym nam wszechświeciew pewnychwarunkach (w tym przypadku w oceanie mieszaniny zbednych i niezbędnych'podzespołów')pewne zdarzenia nie zachodzą. Jezeli zajście prawdopodobieństwa kazdegozdarzenia byłobytakie samo, to mielibyśmy naturalne kopalnie złotych monet, a robaki i myszypowstawałyby spontanicznie na naszych oczach. Czy ktoś uwierzy ,ze komputer moze powstaćsamoistnie z mieszaniny losowo wymieszanych podzespołow? Odnoszac to rozważanie do analogiiz samochodami, to jakikolwiek ciąg przejezdzających samochodów nie obrazuje nieprawdopodobnych zdarzeń w naszym wszechświecie. Takie zdarzenia obrazowałbynapotkany ciąg powiedzmy 100 samochodów marki mercedes z tego samego rocznika , tego samegokoloru ,z róznych krajów i z miast na literę 'm'. Poza tym zdarzenie takie niemogłoby byćwczesniej zaplanowane (bo w takim przypadku mielibysmy do czynienia z projektem).Czy jest mozliwe ,że takie zdarzenie zajdzie?Albo z innej beczki. Każdy przechodząc koło kiosku, gdzie sprzedaje sie kuponymożeznajdować przez 20 dni z rzedu jakieś wypełnione i porzucone pojedyncze kupony.Moze tez policzyć jakie było prawdopodobieństwo znalezienia tych i wtaki sposób wypełnionych kuponów. Ale czy znajdzie 20 razy z rzedu kupony z główną wygraną? Czy takie coś może się zdarzyć?Najtrudniejsze etapy ewolucji wymagały (z założenia) takich własnieszczęsliwych ciagówzdarzeń ,jak znalezienie kilkanaście razy z rzedu kuponu z loterii z głownąwygraną wloterii totolotek. W rzeczywistosci prawdopodobieństwo powstania zycia mozemyprzyrównać do znalezienia kuponu z wygraną miliona złotych milion razy zrzedu. Jedynanadzieja to pokazać jak zycie mogło powstać w sposób prosty i stopniowy.Filozofia wstylu zacytowanego Russella to po prostu zwykły śmiech na sali!

strony: 1
Informacje dodatkowe
Aktualnie na forum jest 0 zalogowanych użytkowników.
Lista zalogowanych użytkowników: Brak użytkowników na forum
Prawa dostępu
  • Dodawanie wpisów